~Leondre~
-A chciałabyś spotkać swoich biologicznych rodziców?-zapytałem, ona posmutniała
-Nie. -odparła stanowczo przełykając łzy
-Dlaczego?-zapytałem
-Oni mnie zostawili. Ja zostawię ich i zobaczą jak to jest.-odpowiedziała
-A co jeśli nie mogli cię mieć?-
-Trzeba było o mnie walczyć.-powiedziała i wyszła. Pewnie się teraz obrazi. Ciekawe gdzie poszła. Dam jej trochę czasu i pójdę do niej.
~Kate~
Po co zadaje mi tyle pytań? Nigdy nie chciałam ich spotkać i nie będę chciała. Poszłam do pokoju Chloe i Charliego. Oni leżeli na łóżku i się przytulali. Zauważyłam wielkiego misia którego przyszłam odwiedzić. Usiadłam obok niego i się wtuliłam. Chwilę później Chloe zapytała:
-Co się stało?
-Nie będę spotykać się z żadnymi biologicznymi rodzicami i koniec!
-Aaa... Ale...
-Już postanowiłam.-wzięłam misia i poszłam do takiego jakby ''przedpokoju''. Usiadłam w kącie z Tadkiem przytulając się do niego. Nie chciałam widzieć nikogo oprócz Tadzia. Mógłby być moim chłopakiem.
~Leondre~
Czas już minął,więc poszedłem jej poszukać. Sprawdziłem w pokoju Charliego. Powiedzieli że wyszła z pluszakiem. Przeszukałem cały autokar. Nigdzie jej nie było. Jeszcze raz obszedłem autokar. Znalazłem ją w przedpokoju. Siedziała przytulona do misia. Nie wiedziałem czy płakała. Usiadłem obok niej.
-Gniewasz się?
-Nie i tak.
-Dlaczego?
-Nie, bo nie zawiniłeś tylko jacyś tam ludzie których brzydzę się nazwać rodzicami. Teraz im się o mnie przypomniało. Tak bo nigdy nie miałam takiego misia. Bardzo dobrze się go przytula. Nawet trochę lepiej niż ciebie.-kiedy usłyszałem ostatnie zdanie musiałem jej pokazać że tak nie jest. Odrzuciłem misia i przytuliłem moją Gwiazdeczkę. Nie za mocno nie za lekko. Tak w sam raz.
-No dobra... Przytula się was dobrze tak samo...-misja zakończona
-Widzisz... Chodź to pokoju...
-Dobra...-powiedziała. W pokoju włączyłem telewizję.
-Ciekawe co leci...-odparłem. Włączyliśmy kanał muzyczny. Zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Udawaliśmy gwiazdy z teledysków. W pewnej chwili mocno j przytuliłem i zacząłem łaskotać. Niestety przerwała nam moja mama -.-
-Leo... Kogo jest ten misiek?-zapytała
-To jest Tadzio! Nie można go tak nazywać!-krzyknęła Kate
-Jest Chloe.-powiedziałem normalnie. Mama zamknęła drzwi i chyba poszła do starszych.
Ona położyła się na łóżko i przykryła się jakimś kocem. Niestety zostaliśmy zawołani na kolację.
~Charlie~
-Pewnie Leo coś wymyślił.-powiedziałem po odejściu Kate z miśkiem
-Wątpię... Nie zorganizowałby całego spotkania sam.-odpowiedziała
-Jakby się uparł to by to zrobił.-odparłem
-Co robimy?-zapytała
-Pogramy w gry?-odpowiedziałem pokazując jej konsolę
-Kocham cię! W te auta?
-A może w bijatykę?
-Dobra! -krzyknęła siadając na poduszce. Trwała zawzięta walka. Chloe waliła we wszystkie przyciski. To była jej strategia. Strategia wygranej. Wygrała... Czy ja we wszystkich grach jestem taki beznadziejny? Mieliśmy zaczynać 2 grę kiedy weszła mama Leo.
-Chyba ci uciekł.
-Dziękuję!
-Już uciekam. Za 10 minut kolacja.
-Będziemy!-krzyknęliśmy chórem. Zaczęliśmy grać. Tym razem to ja wygrałem! Klikałem wszystkie przyciski jakie były możliwe i wygrałem. To chyba strategia mistrzów. Zanim się obejrzeliśmy usłyszeliśmy krzyk na kolację. Cała ekipa wyszła ze swoich pokoi i zeszli się na posiłek. Zjedliśmy i wróciliśmy do siebie. Chloe była tylko trochę poddenerwowana.
-Co jest?-zapytałem cicho
-Nic.-odpowiedziała widocznie coś ukrywając. Po jedzeniu byliśmy już w pokojach. Chloe usiadła na łóżku i nic nie mówiła.
-Co jest?
-No nic zostaw mnie!-krzyknęła kiedy zabrzmiał dźwięk SMS'a. Ona poszła do łazienki. Ja nie tracąc czasu zajrzałem do jej telefonu. Była to wiadomość od niejakiego PATRYKA.
Hej kochana!
Widzę że znalazłaś sobie kogoś na moje miejsce... Nie na długo uwierz mi. Słyszałem że jedziesz do Polski! W końcu się spotkamy! Przyjdę do ciebie tak... Z zaskoczenia. Bój się. Wiem że nie jesteś z nim szczęśliwa. To ten z Bars and Melody? Ten blondyn... No powiem ci że myślałem że masz lepszy gust... Do zobaczenia!
Wiesz co?! Wal się! Nigdy się nie spotkamy bo nikt do tego nie dopuści! Charlie jest moim chłopakiem a ty jesteś tylko zazdrosny! Mam wspaniały gust. Już umiem wybierać chłopaków.
I skąd ty masz mój numer? Zmieniałam go 2 razy przez ciebie!
Nie do zobaczenia.
O pyskujesz! Stawiasz się! Nie poznaję cię! Kiedy byliśmy razem byłaś uległa na moje propozycje... Nie umiałaś mi się postawić. Ale jeszcze się spotkamy zobaczysz. Nie radzę ci o tym nikomu mówić. Wasz autokar jest monitorowany. Mam twój numer od... Nie ważne.
Na jakie propozycje? Nie wiem co o tym myśleć.
Czytając ostatnie zdanie z łazienki wyszła Chloe w pidżamie. Kiedy zobaczyła mnie z jej telefonem w ręku... Nic nie zrobiła. Wyrwała mi telefon i położyła się spać. Byłem zaskoczony. Poszłem do łazienki umyłem się i położyłem się obok. Słyszałem ciche szlochanie. Objąłem ją jedną ręką. Zrzuciła ją.
-Co się dzieje?
-Dobrze wiesz...
-Zrobił ci coś?-nie usłyszałem odpowiedzi. -Halo?-nie odpowiadała. Wkurzyłem się. Wstałem, obszedłem całe łóżko i położyłem się obok niej. Chciałem rozmawiać z nią twarzą w twarz.
-Powiedz co ci zrobił...
-Nie! Powiem wszystko tylko nie to.
-Skąd go znasz?
-To był mój chłopak. Znamy się ze szkoły. Z klasy...
-Dlaczego chce cię spotkać?
-Nie mam pojęcia.
-Nie możesz się poruszać nigdzie bez nas. Z nami prawie zawsze są ochroniarze którzy nas obronią.
-Dobra...
Mega! Dodasz coś dzisiaj jeszcze? Proszeee xoxo
OdpowiedzUsuń