środa, 17 lutego 2016

Rozdział XX

~Kate~
Wstałam rano już o 6.45. Wow. Sukces. Zrobiłam to co zawsze i się przebrałam.



Poszłam na dół. Śniadanie było już zrobione. Pewnie przez Bartka. Dziś nie muszę budzić Chloe bo ma na 8.45 (czy jakoś tak). Chwilę później wyszłam z domu. Fuck. Leo stał przed domem.
-Hej misia!-krzyknął i do mnie podszedł
-Cześć.-odparłam
-Co ty taka zła?
-Po prostu wstałam lewą nogą. Dowiedziałam się paru nowych rzeczy i nie chcę o tym rozmawiać.- wydukałam
-Oki. Ale jest dobrze? Nie jesteś na mnie zła?-odparł, nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chcę go okłamywać ale nie chcę się znowu pokłócić. Milczałam.
-Kate... Co jest?-powiedział i się zatrzymał
-Słyszałam rozmowę twojej mamy z Bartkiem...
-I? O czym ona była?-zapytał, chyba nie powiedział o niczym jego rodzicielce
-O tym że mam problemy psychiczne. Powiedziałeś jej o czymś?-zapytałam
-Nie... Ale ona ciągle obserwuje nasz profil...
-Nie pomyślałam o tym. Teraz chcą mnie wziąć do psychologa. Ale ja się nie dam.-powiedziałam szybko. Szliśmy w milczeniu.  Przed szkołą Leo bardzo się denerwował. Ręce mu się trzęsły. Złapałam go i ścisnęłam.
-Będzie dobrze. Nic ci nie zrobi Leo... Nie powracaj do przeszłości.
-Jesteś wspaniała.-powiedział i wbił mi się w usta, odwzajemniłam gest.
Oczy wszystkich dookoła były skierowane na nas. Dla mnie nie było to przyjemne  uczucie, Leo pewnie był przyzwyczajony.  Pod drzwiami wejściowymi stał Luke ze swoją bandą.
-Hej mała.-powiedział odpychając Leo, pokazałam mu żeby odszedł. Zrobił jak mu powiedziałam ale przyglądał się całej sytuacji
-Opanuj się! -wrzasnęłam
-Ej... Czemu się tak zmieniłaś po naszym wczorajszym spotkaniu?-momentalnie spojrzałam na Leo, jego oczy się zaszkliły i wbiegł do szkoły bez pożegnania.
-Opanuj się człowieku! Mi życia tak łatwo nie rozwalisz. Radzę ci się pilnować.-powiedziałam złowrogo i poszłam szybkim krokiem do szkoły. Zostawiłam plecak w szatni i pobiegłam szukać Leo. Gdzie on mógł się schować... Powinien mieć tu jakąś kryjówkę o której czasem mi wspominał. Pobiegłam szybko do jego kolegów.
-Gdzie jest ta kryjówka Leo? To bardzo ważne!-powiedziałam do nich zdyszana
-W piwnicy.-spojrzałam na niego pytająco- W szatni takie małe drzwi, kiedy już tam będziesz są to pierwsze drzwi na lewo. Powinien tam być-nic nie mówiąc pobiegłam w wyznaczone miejsce. Był to mały ciemny pokój w którym było zimno. Widziałam pod stołem piłki tenisowe. Pod ścianą siedział Leoś. Walił jedną piłką w ścianę. Kiedy weszłam dostałam w rękę. On się tym zbyt bardzo nie przejął. Usiadłam obok niego. Wzięłam jedną i rzucałam w ścianę. Po chwili zapytałam:
-Naprawdę mu wierzysz?-zapytałam patrząc w ścianę
-Tak.-odparł sucho
-Widzisz, ja ci uwierzyłam z Lukiem i z menagerem. A ty? A co jeśli popełniłam błąd i naprawdę chciałeś ze mną zerwać dla kariery? On zrobił to bo chciał abyś był zazdrosny i z nikim się wczoraj nie spotykałam. Byłam ciągle w domu z Chloe... Ale po co ja ci się tłumaczę? Tylko winni się tłumaczą.-powiedziałam i wstałam. On złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do siebie. Usiadłam blisko niego i on mocno mnie przytulił.
-Masz rację. On zrobił to specjalnie. Przepraszam że tak zareagowałem. On chce mi zabrać wszystko co jest dla mnie ważne. -odparł po czym położył głowę na moim ramieniu. Nie mogło to trwać długo po zadzwonił dzwonek na lekcje. Wstając dopiero zauważyłam że płakał.
-Już dobrze.-powiedziałam ocierając jego dwie samotne łzy. Wzięłam go za rękę i poszliśmy do klasy. Na szczęście lekcja się jeszcze nie rozpoczęła. Okazało się że idziemy na próbę jakiegoś apelu. Byliśmy na sali. Usiedliśmy razem rozmawiając. Nagle przyszła klasa Luka... Kiedy nas zauważył od razu do nas podszedł. Leo złapał mnie za rękę.
-Idziemy dzisiaj w to samo miejsce co wczoraj? Mówiłaś że było tam tak pięknie...-mówił patrząc na mnie, Leo nie wytrzymał. Wstał i stanął przed chłopakiem
-Nic mi już nie odbierzesz Luke. Nigdy.-powiedział patrząc mu prosto w oczy
-Bo się zdziwisz Devires. Nie radzę ze mną zadzierać.-warknął wściekły
-Już to zrobiłem. Zostaw nas w spokoju.-odparł wracając do mnie. Chłopak odszedł do swojej paczki.

~Chloe~
Wstałam przebrałam się... Bla, bla, bla. Wyglądałam tak:

Przed domem czekał na mnie Charlie.  Idąc do szkoły zauważyliśmy płaczącą dziewczynę na ławce. Podeszliśmy do niej. Zauważyłam że trzyma w ręku żyletkę.
-Hej Księżniczko... Co jest?-zapytał siedząc obok niej
-Nic...-powiedziała, ja się dosiadłam do nich
-Przecież widzę... Dlaczego masz żyletkę w ręku?
-Pokłóciłam się z chłopakiem, okey? 
-To nie jest powód żeby się ciąć.-powiedział Charlie
-Moja siostra się cięła. Jest od nas trochę młodsza. Robiła to bo ma słabą psychikę. Teraz bardzo tego żałuje, gdyż zrozumiała że mogła stracić życie. Obwiniała siebie że nie jest taka jak on. Że nie dorasta mu do pięt.
-Naprawdę?-powiedziała i spojrzała na mnie
-Tak. Skończ już z tym.-odparłam
-Dobrze obiecuję. Jesteście moimi aniołami! Kocham was!-powiedziała idąc wąską ścieżką.
-Brawo.-odparł Charlie, spojrzałam na niego wzrokiem pytającym
-Uratowałaś jej życie. Dlaczego nie byłem wtajemniczony w Kate?
-Bo nie pytałeś. Leo też nic nie wie bo on myśli że przez te hejty się okaleczała a tak naprawdę uwierzyła w nie. Już się z tego wyleczyła-odparłam idąc w stronę szkoły
-To dobrze.-odpowiedział.
W szkole nie działo się nic ciekawego. Jak zawsze zresztą.

2 komentarze:

  1. KIEDY ROZDZIAŁ ????????????? Bo TEN JEST ŚWIETNY ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Czekam na next.
    Jak masz chwilkę to wpadaj
    www.hphappyisbam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń