Chwilę później Charlie był już pod naszymi drzwiami. Wszyscy razem wyszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy tam tort lodowy... Mmmm....
-Jak się czujesz?-zapytał mnie Charlie
-W miarę... Nie chcę o tym rozmawiać.-odparłam
-Oki, oki... -powiedział. Kiedy siedzieliśmy i jedliśmy torcik przyszli do nas a dokładnie do mnie paparazzi. Pytali o Doris... Chłopcy wkroczyli w akcję.
-Na razie! Ona nie chce udzielać wam wywiadu więc ją zostawcie!-warknęli
-No ale tylko jedno pytanie!-wrzasnął jeden fotograf
-Powiedziałem nie. Nara.-powiedział wściekły Leo. Wtedy wszyscy dziennikarze poszli.
Ja znowu byłam bardzo przestraszona.
-Nic ci nie jest?-spytał Leo
-Jest ok... Dobra ja już muszę iść...-odparłam nie patrząc w jego oczy, on złapał mnie za nadgarstek i odparł:
-Widzę że coś się dzieje. Mi możesz wszystko powiedzieć.-ja uciekłam. Wpadłam do domu jak poparzona i zagadałam do brata wtulając się w niego
-Nie chcę się tu męczyć Bartuś...Pojadę do babci do Polski tam będzie mi najlepiej. Proszę pomożesz mi?
-Dobrze. Dam ci pieniądze na lot. Zadzwonię do babci a ty zobacz loty do Polski.
-Kocham cię-odparłam i pobiegłam na górę. Włączyłam laptopa i sprawdziłam loty- dzisiaj o 23.00 jest do Katowic. Czytałam to ze łzami w oczach. Nie chcę opuszczać siostry, Leo i rodziny ale muszę. Nie chcę żeby cierpieli. Zeszłam na dół poinformowałam o tym Bartka. Zgodził się abym tam pojechała. Miałam się iść spakować. Wzięłam największą walizkę jaką posiadaliśmy i spakowałam najpotrzebniejsze mi ubrania i rzeczy. Napisałam list do Chloe:
Kochana!
Wyjechałam do Polski do Babci... Nie chcę się już męczyć...
Powiedz Leo kiedy będzie bardzo załamany... Przekaż mu że go kocham i tęsknię.
Ciebie te kocham... Kiedy będzie bardzo płakał powiedz mu gdzie jestem i że tęsknię.
Chcę aby wiedział że jestem bezpieczna.
Kocham, tęsknię
Kate.
Położyłam go na jej biurku. Spakowana zeszłam na dół do Bartka który załatwiał mi bilet. Załatwił. Chwilę później musieliśmy już wyjść. W drzwiach spotkaliśmy chłopców z Chloe.
-Gdzie idziesz?!-zapytał Leo
-Kocham cię. Pa!-odpowiedziałam
-Ale...
-Będzie dobrze Leo. Nauczysz się beze mnie żyć!-krzyknęłam przez szybę w aucie. Leo zaczął biec za pojazdem. Przebiegł 500m i się zatrzymał. Patrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Po chwili wziął komórkę i do kogoś zadzwonił...
Super! Czekam na nexta ;* jutro musisz wstawić <3 xoxo
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmg to się porobiło. Serio ich rozdzielasz?? Takich slodziakow. Nexta jak najszybciej, a jak nie to dowiem sie gdzie mieszkasz.
OdpowiedzUsuń