niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział XV

Czytelniku!
Przed czytaniem proszę zerknij na dół.
--------------------------------------------------------------------------------

~Kate~
Dzisiaj walentynki! Ależ to piękny dzień!
Obudziłam się kiedy spostrzegłam że Leosia nie było.Spoglądnęłam na godzinę- 7.30, brawo Kate! Na szczęście we wszystkich szkołach nauczyciele przychodzą porozmawiać o uczniach i o szkole. Nie mamy lekcji! Wzięłam więc mój szlafroczek i poszłam na dół.
-Zepsułaś mój plan! Wracaj do łóżka!-krzyknął
-Ale ja..-odparłam przygaszona
-Żadnego ALE!-wrzasnął po czym poszłam do siebie.
Stwierdziłam że poczytam książkę. Wzięłam ''Czarną księgę sekretów''. To moja ukochana książka. Trochę zagadkowa... Po dłuższej chwili przyszedł kucharz Leo ze śniadaniem w rękach. Były tam tosty z masłem i omlet w kształcie serca.
-Oooo... Chodź się przytul.
-Nie. Idę spać.-powiedział i walnął się na moje łóżko. Stwierdziłam że dzisiaj mu odpuszczę. Jest taki uroczy. Jedząc patrzyłam się jak śpi. Jest taki słodki. Kiedy zjadłam położyłam się obok mojego księcia udając że śpię. Nagle z zaskoczenia zaczęłam go łaskotać.
-Wstawaj!-krzyknęłam
-Jak mnie zostawisz.-wykonałam polecenie
-To teraz poczekaj dwie minutki.-powiedział cicho
Okey. Ze mną nie będzie się tak bawił. Poszłan do łazienki wziąć prysznic. Zaczęłam śpiewać. Dobra drzeć się. Wyszłam przebrana.



Włączyłam głośno muzykę którą kiedyś uwielbiałam czyli- rock i metal.
-Słuchasz takiej muzyki?-zapytał zatykając swoje uszy
-Słuchałam. No wiesz...-odparłam patrząc w ziemię
-Wiem.-powiedział wstając z łóżka
-A tak w ogóle to cześć Księżniczko.-odparł przytulając mnie
-Hej Leoś.-odwzajemniłam gest
-Świetnie wyglądasz. Jakby nie ty.
-Czy to coś złego?-zapytałam
-Właściwie to nie. Jesteś prawie sobą.
-Oj nie. Do starej mnie dużo brakuje. Pokażę ci zdjęcia-powiedziałam wyciągając album ze zdjęciami. Wyglądałam wtedy tragicznie. Ubrana zawsze w glany w kucyku często na czarno ze słuchawkami w uszach.
-Fajnie... 
-Powiedzmy sobie szczerze; wyglądałam jak potwór. Nie dziwię się że nikt mnie nie lubił.
-Liczy się charakter, nie wygląd.-odparł
-Oni tego nie rozumieli...-odparłam gdy zakręciła mi się łza w oku
-Już... Mam dla ciebie niespodziankę!

~Charlie~
Walentynki! Muszę okazać mojej gwiazdeczce jak bardzo ją kocham!
Rano czułem się wspaniale: wyspałem się i miałem przy sobie Chloe. O 7.00 byłem już pod kwiaciarnią. Kupiłem dla niej 30 róż. Chciałem kupić sto ale kwiaciarka tyle nie posiadała.
Przyszedłem do domu i zrobiłem nam kanapki z serem i szynką. Na kanapce narysowałem serduszko i poszedłem dumny do mojego pokoju. Widziałem że Chloe jeszcze spała więc trzasnąłem drzwiami aby się obudziła
-Przepraszam cię za przeciąg. Śpij jeszcze...
-A co tam masz?-zapytała ciekawska
-Aaa to dla mojej dziewczyny.-odparłem
-Dziękuję!-powiedziała rzucając mi się na szyję
-Dziewczynko? My się znamy?-zapytałem śmiejąc się
-Chyba sobie żartujesz.-odparła chcąc wyjść ale ja nie dałem za wygraną
-Dla ciebie!-uklęknąłem przed nią i wręczyłem kwiaty i śniadanie
-Zdolności manualnych to ty nie posiadasz Lenehan.-odparła przytulając mnie
-Chodź zjemy a później mam dla ciebie niespodziankę!!
-A jaką?-zapytała robiąc proszącą minę
-Wtedy to nie będzie niespodzianka!
Zajęliśmy się jedzeniem. Chloe wzięła na przebranie sukienkę ode mnie.
Umówiłem się z Leo że mamy być na naszej ławce w parku o 12.15. Była dwunasta więc wyszliśmy.
Byliśmy w parku na czas. Chwilę razem pogadaliśmy i podjechał po nas bus którym mamy wyjechać w trasę za półtora tygodnia.
-Woow!!-krzyknęły dziewczyny. Weszliśmy do środka był on dwupiętrowy. Wszystko było tam jak w zwykłym domu. Dziewczynom bardzo się to spodobało. Kiedy wyszliśmy z busu przybiegły do nas fanki. 

~Leo~
Fanki. Ugh... Pojawiają się wtedy kiedy nie trzeba. Kate bardzo się ich boi.
-Mogę iść?-zapytała cichym, drżącym głosem 
-Nie musisz się już bać. Jestem tu. Nikt ci nic nie zrobi.
-Nie chcę Leo. Ja się ich boję. A co jeśli jest tu jeszcze jedna taka z nożem. Idę do autokaru. Jak będzie o wszystkim to wyjdę-odparła. To taka bezbronna osoba. Ktoś jej coś zrobi a ona nawet się nie obroni.
-Okey.-powiedziałem niechętnie puszczając jej rękę.
W trakcie spotkania jedna z dziewczyn zapytała:
-Dlaczego nie ma tu tej drugiej dziewczyny? 
-Przejdźmy do rzeczy. To moja dziewczyna. Kiedyś na takim samym spotkaniu jak te  moja fanka wzięła ją i groziła nożem. Teraz ma uraz. Jest ona bardzo delikatną osobą i nawet jedna chamska odzywka źle na nią działa. Proszę was nie róbcie jej więcej krzywdy.
-Właśnie! To moja siostra. Ja jestem Chloe i jestem z Charliem. Jeśli coś wam się nie podoba to z hejtami nie do mnie. Nie wiecie jak jest nam ciężko. Ona naprawdę dużo przeżyła ostatnio więc może coś sobie zrobić-wtrąciła się w moją wypowiedź Chloe.
Spotkanie trwało dalej przez jakąś godzinę.
Po skończonym spotkaniu Kate była jakaś przygaszona. Złapałem ją za rękę a ta mnie odepchnęła.
-Coś się stało?-zapytałem
-Nie ważne. Wracam do domu.-odparła sucho
-Ale...-chciałem za nią iść lecz Chloe mnie zatrzymała
-Ma teraz trudny okres. Przejdzie jej.-powiedziała

~Kate~
W autokarze weszłam na Facebooka. Były tam już dodane posty o mnie:

''I dobrze jej tak! Nie zasługuje na naszego Barsa!''
''Pewnie jest z nim tylko dla pieniędzy''
''Nie przyszła bo było jej za siebie wstyd!''
Ostatni mnie rozwalił;
''Nie dorasta Leosiowi do pięt. Taka brzydka i na pewno niemiła. O ble!''

Stwierdziłam że wypłacze się w domu. Gdy tam weszłam nikogo nie było.
Usiadłam więc na fotelu. Zrobiłam sobie plusy i minusy mojego życia. Zrozumiałam że nie chcę żyć.
Ale się nie zabiję. Leo by tego nie wytrzymał. Zamknę się tylko w pokoju i będę tu siedzieć do końca! Po kilku godzinach przyszła do domu Chloe, Charlie i Leo. Napisałam karteczkę:

Chloe nie bądź na mnie zła...
Zamknęłam się u mnie w pokoju i nie wyjdę stąd. 
Hejterzy... Oni mnie niszczą.
Proszę zróbcie coś z tym.

Leo jak to przeczytał pobiegł na górę chcąc wejść do mnie.
-Otwieraj te drzwi!! Kate! Otwórz je!!-krzyczał
-Daj znak życia! Błagam...-powiedział zsuwając się po schodach
-Jestem. Nic sobie nie zrobię. Ale nie wyjdę.
-Co mam zrobić żebyś wyszła?-słyszałam że płakał.
-Wejdź na Facebooka.
Usłyszałam jak wyciąga telefon. Po chwili zaczęła się fala przekleństw.
-Charlie! Zobacz!-krzyczał biegnąc po schodach.
-Musimy coś z tym zrobić...-odparł 
W wolnej chwili przyszła do mnie Chloe.
-Hey. Wszystko oki? Martwię się...-załamywała się w sobie
-Nie płacz. Jest dobrze. Dlaczego ludzie są tak okrutni?
-Nie wiem. Zaraz będzie dobrze zobaczysz. Chłopcy wszystko naprawią.-odparła idąc na dół
Po kwadransie przyszedł do mnie Leo;
-Hej. Wiem że nie będziesz nic mówiła ale naprawiamy to. Zależy to od naszych Bambinos.-powiedział dalej załamany
Słysząc to nawet się ucieszyłam. Wzięłam telefon i weszłam na Fb. W międzyczasie zauważyłam że Leo ciągle się na mnie patrzy przez dziurkę od klucza.
-Ej! Nie płacz już.-powiedział. Usłyszałam że dochodzi do Leo reszta.
Kiedy zobaczyłam posta na fanpagu chłopaków musiałam usiąść:

Witajcie nasze Bambinos! 
Myśleliśmy że zrozumiecie że NIE CHCEMY HEJTÓW! 
Skoro tak zagrywacie to jeśli sytuacja się powtórzy i nie będzie przeprosin tu przynajmniej połowy osób kończymy ze śpiewem. To już wasz wybór. Oczywiście usuniemy też wszystkie piosenki.
Jesteśmy źli,
B&M.




----------------------------------------------------------------------
Hej misie!
*Akcja nie toczy się teraz ale tam mają wtedy walentynki. Później reszta życia toczy się normalnie
i święta są tam kiedy będę mieć ochotę.*
Dziś trochę smutno...
Ciekawe co napisały Bambinos albo co zrobi Kate.
Czy kariera chłopców cię rozpadnie?
Myślę że się dowiecie w następnym rozdziale!
Bajo!
P.S.Doszło was tutaj ostatnio dlatego bardzo się cieszę!





4 komentarze: