niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział XXXV

Wszystko mijało dokładnie tak samo jak tamte dni... 1 dzień koncert, 2 dzień odpoczynek. Chloe nic się do tej poru nie przytrafiło. Zostały tylko Katowice.

~Kate~
-Dzień dobry śpioszku...-obudziłam Leosia. Dziś Katowice... Najgorsze miasto dla mnie...
-Hej Królewno...-odpowiedział
-Dzisiaj Katowice...
-Będzie dobrze! Ubierzesz dzisiaj stylizację jaką ci przygotowałem?
-No dobrze...-odpowiedziałam po czym poszłam zrobić moją poranną rutynę. W pokoju czekał już Leo z ubraniami. Nigdy ich nie widziałam..
-Kupiłem ci je!-odparł po czym poszłam się przebrać. Nie było mi w tym zbyt wygodnie...

-Naprawdę Leo?
-Wyglądasz ślicznie!

~Chloe~
-Hej blondasku...
-Cześć Księżniczko... Przygotowałem ci ubrania tak jak się umawialiśmy. Ty wczoraj ja dzisiaj.-odparł podając mi ciuszki. Poszłam się przebrać.


-Czy to nie jest zbyt...
-Idealne? Tak to jest piękne!

Kilka godzin później zaczął się koncert. Pod koniec jak zawsze weszłyśmy z Kate na scenę.
W tłumie zauważyłam mojego wroga- Renatę. Patrzyła się na mnie z niedowierzaniem. Ten jej chytry uśmieszek... Po koncercie w hotelu do pokoju zapukała ona. Otworzył jej Charlie.
-My się znamy?
-Nie, ale możemy się poznać! Ja do Chloe.-odparła po czym podeszłam do drzwi.
-Hej! Nie wiedziałam że wróciłaś do Polski!
-No widzisz... Jutro wieczorem wyjeżdżamy...
-To mamy dużo czasu na rozmowę!
-No ale... nie mogę wychodzić na dwór... Przeziębienie.
-To możemy zostać tutaj! Będę jutro o 12! Paa!-zamknęłam jej drzwi przed nosem.
Nic nie mówiąc przebrałam się i położyłam się spać.
Rano po zjedzeniu śniadania przyszła do mnie Renata. Rozmawiałyśmy jakbyśmy były przyjaciółkami...
-Przepraszam cię ale muszę na chwilę iść do siostry.-odparłam wychodząc z pokoju.
Nie chciałam do nikogo iść. Miałam jej dość. Usiadłam na korytarzu. Zadzwonił Bartek. Standardowa rozmowa; jak tam, co było na obiad, ile pieniędzy wam zostało i na końcu słuchaj się tam. Brat kazał mi iść do mamy Leo abym przekazała telefon. Czekałam tam jakieś 15 minut. Wróciłam do pokoju. Zastałam tam ich całujących się. Nie było to tak że ona włożyła mu język do gardła. Bardzo zabolało. Trzasnęłam drzwiami i dopiero wtedy Charlie się zorientował że wszystko widziałam.  Pobiegł za mną i próbował się tłumaczyć.
-To był tylko niewinny pocałunek! Ona mi wepchnęła język do gardła! Przepraszam...-mówił. Nie zwracałam na niego uwagi. Poszłam tylko do busu i wzięłam moją walizkę.
-Ty chyba nie wyjeżdżasz?-zapytał Charlie
-Tak wyjeżdżam z daleka od ciebie! Nie będę patrzeć na takiego drania! Myślałam że jesteś normalny ale się myliłam. Nie wierzę jak mogłeś mi to zrobić! Nie pokazuj mi się więcej na oczy!-wrzeszczałam. Włożyłam do niej wszystkie moje rzeczy. Wjechałam walizką do naszego pokoju i zrobiłam to samo. Poszłam jeszcze do mamy Leo.
-Wyjeżdżam. Proszę dać mi 300 złotych.
-Jak to? Dlaczego?-odparła
-Niech Pani najpierw zapyta o to idealnego Charliego. Niech pani da mi te 300 złotych!
-Masz... Uważaj na siebie!
-Jestem już pełnoletnia!-wrzasnęłam. Poszłam jeszcze pożegnać się z siostrą.
-Muszę wyjechać sis... Pan Zdradzający wszystko ci opowie! Paa!
-Ale... Cześć!
Poszłam na peron. Kupiłam bilet do domu i zamieniłam pieniądze. Teraz wystarczy tylko czekać na pociąg...

~Victoria~
 -Charlie! Chodź tu do mnie!-krzyknęłam z rozpaczą
-Tak?
-Co narobiłeś?-zapytałam
-Całowałem się z  inną okey? To tylko taka mała przygoda...
-Czy ty jesteś głupi? Wiesz jakie są dziewczyny! Leć za nią! Masz tu 100zł i próbuj!
-Dobrze... Dziękuję za radę!-krzyknął i pobiegł za nią.
Oby mój Leo taki nie był...

~Charlie~
Co ja zrobiłem... obiegłem za Chloe i zacząłem ją przepraszać. Niestety mnie nie słuchała. Kupiliśmy bilety i zamieniliśmy pieniądze... Teraz wystarczy tylko czekać.

----------------------------------------------------
Hej misie!
Dzisiaj inaczej... 
Mam do was pytanie:
CZY CHARLIE I CHLOE MAJĄ DO SIEBIE WRÓCIĆ?
Piszcie szybko... 
Kocham was za te 6 tysięcy!
Pamiętajcie!
Okrągła liczba = więcej rozdziałów w tym dniu!!
KOMENTARZ=MOTYWACJA

sobota, 27 lutego 2016

Rozdział XXXIV

~Kate~
Kiedy spałam było mi bardzo wygodnie, przytulałam się do Leosia a łóżko było miękkie...
Około 6 rano ktoś obudził mnie (pewnie też innych) wielki wrzask Leo
-Jesteśmy w Polsce!!!-wrzeszczał budząc mnie-Kate wstawaj! Polska czeka!!-
-Ogarnij się Leo! Ja chcę spać człowieku! Daj mi jeszcze pół godziny...-odparłam zamykając oczy
-No to ja pójdę zrobić śniadanie a ty sobie śpij...-powiedział wychodząc z pokoju. Próbowałam zasnąć. Nagle wbiegł Leo ze szklanką zimniej wody.
-Wstawaj!-zachęcał
-Wal się...-syknęłam. Nie powinnam chyba tego mówić. Moja głowa była mokra. Ughh... Zabiję tego gnoma... Wstałam i przytuliłam się do niego.
-Jeszcze tego pożałujesz...-szepnęłam mu do ucha. Poszłam wziąć ubrania na koncert. Chciałam... Leo złapał mnie od tyłu.
-Jeszcze nie skończyłem!-powiedział. Chwilę później puścił mnie i poszłam się przebrać i zrobić.


~Chloe~
Obudził mnie krzyk Leo... Jest dopiero szósta! Obudziłam się wtulona w Charliego. Pewnie znowu będzie nalegał abym mu powiedziała o Patryku. Nic nikomu nie powiem. Sprawa została już załatwiona i jest zamknięta. Dałam buziaka w czoło Charliemu i poszłam do łazienki.



Kiedy wróciłam Charliego już nie było. Może się obraził. Sprawdziłam jeszcze portale społecznościowe i poszłam na śniadanie.
-Dzień dobry!-przywitałam się
-Cześć!-powiedzieli wszyscy chórem. Zjadłam płatki z mlekiem i poszłam z Charlsem do pokoju.
-Ślicznie wyglądasz.-odparł
-Dziękuję... O której zaczyna się koncert?-odpowiedziałam
-Najpierw próby, M&G...-wymieniał jeszcze kilka innych rzeczy-koncert dopiero o 16.
-Aha. To kiedy tam idziemy?-zapytałam
-Za 1,5 godziny. Jeszcze musimy poćwiczyć z Leo w autokarze.-powiedział zerkając w telefon.

~Kate~
Wróciliśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku i włączyłam telewizję. Leciał mój ulubiony serial. Zanim się obejrzałam Leo już wychodził.
-Gdzie idziesz?
-Na próbę z Charlsem. Za pół godziny po ciebie przyjdę.
-A mam ci w czymś pomóc?
-Możesz poszukać czarnego cienkopisu.
-Oki.-powiedziałam kiedy on już wyszedł.

*30 MINUT PÓŹNIEJ*
-Już idziemy.-odparł uśmiechnięty
-Dobra. Tu masz ten cienkopis. I pilnuj mi się!-powiedziałam przytulając się do niego
-To ty się pilnuj! Będę na ciebie zerkać. Masz się mnie trzymać! Jak gdzieś idziesz mów to mi. Będziesz mieć ochroniarza z Chloe. Macie się trzymać razem przy nas lub przy nim.
-Dobrze tato.-odparłam.

~Chloe~
Charlie wrócił już z próby. Leżałam na łóżku a on się dołączył wtulając się we mnie.
-Masz się mnie lub kogokolwiek trzymać! Jak gdzieś idziesz to z ochroną lub z mamą Leo. Ważne żeby z kimś starszym od ciebie. Musisz się bardziej pilnować...-powiedział
-Powtarzasz się blondynie! Dobra będę na siebie uważać. Chodźmy.-odparłam
-Będziesz mieć własnego ochroniarza z Kate. Załatwiliśmy to wam-odpowiedział w drodze
Kiedy wyszliśmy z autokaru tłum fanek niemal rzucało się na chłopców. Nic im się nie stało tylko oczy nas trochę bolały on fleszy... Weszliśmy do wielkiej sali koncertowej. Podszedł do nas jeden z ochroniarzy.
-Witajcie jestem Bruno. Mówcie mi po imieniu. Macie się mnie trzymać przede wszystkim ty-wskazał na mnie. Będziemy wszędzie razem chodzić. Toaleta jest jedynie wyjątkiem-ja będę czekał przed nią-odparł śmiejąc się
-Dobrze. To znaczy że ja mogę być z mamą Leo i innymi?
-Musisz się mnie trzymać. Będziesz mieć tylko trochę więcej luzu. Oprowadzę was.-odparł. Teraz znamy już całą salę koncertową. Chwilę później przyszli do nas chłopcy.
-Chcecie z nami iść na M&G?-odparł Charlie, spojrzałyśmy na siebie
-Pewnie!-krzyknęłyśmy
-Będziecie siedzieć z tyłu. Jak was o coś zapytają to odpowiecie.
-Oczywiście.-odparłam

~Leondre~
Zaproponowaliśmy dziewczynom M&G. Weszliśmy wszyscy razem do sali. Dziewczyny usiadły za nami. Przyszło do nas 10 fanek. Niektóre płakały. Wszystkie podchodziły do nas i przytulały. Dziewczyny też. Zaczęły się różne pytania kierowane do nas lub do dziewczyn. Chloe i Kate tłumaczyły z polskiego na angielski różne pytania. Niektóre prosiły o selfie inne pytały np. jak się poznaliśmy z dziewczynami. Wszystko było miłe i spokojne. Fanki wyszły i wszyscy  poszliśmy zrobić zdjęcia na ściance.

~Kate~
Z Chloe stałyśmy z boku w trakcie zdjęć. Kilka dziewczyn chciało mieć zdjęcie z nami wszystkimi. Poprosiły chłopaków aby wzięli nas do zdjęć. Podeszłyśmy zrobiłyśmy kilka zdjęć i wyszłyśmy za bramki. Ochroniarz oczywiście za nami. Usiadłyśmy przy ścianie i rozmawiałyśmy po polsku. Fanki szły i się na nas dziwnie patrzały. Niektóre nawet rozmawiały z nami i dosiadały się.
-Zazdroszczę wam takich skarbów.
-Na pewno też znajdziesz sobie królewicza z bajki.
-Ale moim właśnie jest Leo...-mówiła, nie wiedziałam co powiedzieć
-On już jest zajęty.-uratowała sytuację Chloe
-Kiedyś ze sobą zerwiecie. Sorry taka jest prawda.-powiedziała chamsko
-Już zawsze będziemy razem. Niestety muszę już iść.-powiedziałam.
-Wiem że nie chcesz tylko ze mną rozmawiać. Cześć.-odpowiedziała. Jaka chamska... Wróciłyśmy do chłopców. Właśnie mieli przerwę przed koncertem.
-I jak?-zapytałam
-Fajnie... Gdzie wy byłyście?-zapytał Charlie
-No siedziałyśmy pod ścianą i rozmawialiśmy z chamską fanką...
-Czemu z chamską?-zapytał Leo
-Bo mówiła że...-zaczęła Chloe
-Później wam opowiemy-przerwałam jej

W trakcie koncertu nudziłyśmy się. Jadłyśmy tylko jedzenie z bufetu i grałyśmy w bezsensowne gry na telefonach. Pod koniec koncertu chłopcy zawołali nas na scenę.
-Oto Chloe i Kate!-krzyknął Charlie
-No to teraz That Girl!-powiedział Leo przytulając mnie od tyłu.  Tak samo zrobił Charlie
-Tylko nie tańcz. Stój w miejscu.-szepnęłam mu do ucha.
-Bo co?-zapytał cicho
-Bo ucieknę.-odparłam gdy zaczęła się muzyka.

Kiedy Leo śpiewał uszka mnie troszkę bolały.
-Masz piskliwy głos.-powiedziałam kiedy Charlie śpiewał. Leo wziął mnie wtedy na plecy.
Siedziałam sobie tak i kiedy Leo zaczął śpiewać tłum szalał. On robił mi na złość i skakał po scenie. Chodził do Charliego aż w końcu spadłam. Wszyscy zaczęli się śmiać łącznie ze mną. Leo podał mi rękę. Jak wstałam dał mi całusa w policzek. Zarumieniłam się i schowałam się za Barsa... Piosenka się skończyła pożegnaliśmy się i wyszliśmy za kurtynę.
-Podobało się?-zapytał mnie Leo
-Będę mieć przez ciebie siniaka!-wrzasnęłam. Pewnie wszyscy to słyszeli.
-Do naszego wesela się zagoi.
-Nie planuj tak bo masz też inne kandydatki na żonę.-powiedziałam
-Tak?-zapytał
-Tamta dziewczyna z którą gadałyśmy... Powiedziała że to nie potrwa długo-odpowiedziałam robiąc minę smutnego Leosia
-Nie słuchaj jej... Możesz już wybierać sukienkę.-powiedział
-Hahaha! Teraz idziemy do...
-Hotelu na jeden dzień i wyjeżdżamy.-odparł całując mnie w poliko. Hotel był kilka ulic dalej. Weszłam tam i przypomniało mi się że zostawiłam ubrania w busie.
-Spokojnie! Wziąłem takie w których będziesz ślicznie wyglądać. Jako pidżamę dam ci moje dresy. Masz.-odparł dając mi spodnie
-Już się boję tych ubrań...
-Nie martw się! Charlie też tak zrobił Chloe!-krzyknął. Ja poszłam do łazienki przebrać się i umyć. Chwilę później już leżałam w łóżku przytulając Leo

~Chloe~
W trakcie koncertu przytulałam się do Charliego. Milusio. On wziął mnie na ręce obrócił nas kilka razy i postawił na ziemie przodem do publiczności. Po występie pojechaliśmy do hotelu. W naszym pokoju wskoczyłam tylko na łóżko położyć się.
-Nie zapomniałaś o czymś?-zapytał Charlie
-Yyy...
-Pidżama. Dam ci jakieś dresy. Ubrania na jutro sam ci przygotowałem!
-Już się boję... Idę się przebrać i umyć.-odparłam, on patrzał na mnie smutnym wzrokiem
-No tak!-krzyknęłam i wpiłam się w jego usta. Przebrałam się i poszłam spać. Charlie przyszedł do mnie i zasnęłam przy nim.

piątek, 26 lutego 2016

5 tysięcy!!

Misie!! Mamy 5000 wyświetleń! Dziękuję wam z całego serca!
Chodzę teraz po domu cała uśmiechnięta! Jesteście wspaniali!!
Kocham was całym serduszkiem!! <3 <3 <3

Rozdział XXXIII

~Leondre~
-A chciałabyś spotkać swoich biologicznych rodziców?-zapytałem, ona posmutniała
-Nie. -odparła stanowczo przełykając łzy
-Dlaczego?-zapytałem
-Oni mnie zostawili. Ja zostawię ich i zobaczą jak to jest.-odpowiedziała
-A co jeśli nie mogli cię mieć?-
-Trzeba było o mnie walczyć.-powiedziała i wyszła. Pewnie się teraz obrazi. Ciekawe gdzie poszła. Dam jej trochę czasu i pójdę do niej.

~Kate~
Po co zadaje mi tyle pytań? Nigdy nie chciałam ich spotkać i nie będę chciała. Poszłam do pokoju Chloe i Charliego. Oni leżeli na łóżku i się przytulali. Zauważyłam wielkiego misia którego przyszłam odwiedzić. Usiadłam obok niego i się wtuliłam. Chwilę później Chloe zapytała:
-Co się stało?
-Nie będę spotykać się z żadnymi biologicznymi rodzicami i koniec!
-Aaa... Ale...
-Już postanowiłam.-wzięłam misia i poszłam do takiego jakby ''przedpokoju''. Usiadłam w kącie z Tadkiem przytulając się do niego. Nie chciałam widzieć nikogo oprócz Tadzia. Mógłby być moim chłopakiem.

~Leondre~
Czas już minął,więc poszedłem jej poszukać. Sprawdziłem w pokoju Charliego. Powiedzieli że wyszła z pluszakiem. Przeszukałem cały autokar. Nigdzie jej nie było. Jeszcze raz obszedłem autokar. Znalazłem ją w przedpokoju. Siedziała przytulona do misia. Nie wiedziałem czy płakała. Usiadłem obok niej.
-Gniewasz się?
-Nie i tak.
-Dlaczego?
-Nie, bo nie zawiniłeś tylko jacyś tam ludzie których brzydzę się nazwać rodzicami. Teraz im się o mnie przypomniało. Tak bo nigdy nie miałam takiego misia. Bardzo dobrze się go przytula. Nawet trochę lepiej niż ciebie.-kiedy usłyszałem ostatnie zdanie musiałem jej pokazać że tak nie jest. Odrzuciłem misia i przytuliłem moją Gwiazdeczkę. Nie za mocno nie za lekko. Tak w sam raz.
-No dobra... Przytula się was dobrze tak samo...-misja zakończona
-Widzisz... Chodź to pokoju... 
-Dobra...-powiedziała. W pokoju włączyłem telewizję. 
-Ciekawe co leci...-odparłem. Włączyliśmy kanał muzyczny. Zaczęliśmy śpiewać i tańczyć. Udawaliśmy gwiazdy z teledysków. W pewnej chwili mocno j przytuliłem i zacząłem łaskotać. Niestety przerwała nam moja mama -.-
-Leo... Kogo jest ten misiek?-zapytała
-To jest Tadzio! Nie można go tak nazywać!-krzyknęła Kate
-Jest Chloe.-powiedziałem normalnie. Mama zamknęła drzwi i chyba poszła do starszych.
Ona położyła się na łóżko i przykryła się jakimś kocem. Niestety zostaliśmy zawołani na kolację.

~Charlie~
-Pewnie Leo coś wymyślił.-powiedziałem po odejściu Kate z miśkiem
-Wątpię... Nie zorganizowałby całego spotkania sam.-odpowiedziała
-Jakby się uparł to by to zrobił.-odparłem
-Co robimy?-zapytała
-Pogramy w gry?-odpowiedziałem pokazując jej konsolę
-Kocham cię! W te auta?
-A może w bijatykę?
-Dobra! -krzyknęła siadając na poduszce. Trwała zawzięta walka. Chloe waliła we wszystkie przyciski. To była jej strategia. Strategia wygranej. Wygrała... Czy ja we wszystkich grach jestem taki beznadziejny? Mieliśmy zaczynać 2 grę kiedy weszła mama Leo.
-Chyba ci uciekł. 
-Dziękuję!
-Już uciekam. Za 10 minut kolacja.
-Będziemy!-krzyknęliśmy chórem. Zaczęliśmy grać. Tym razem to ja wygrałem! Klikałem wszystkie przyciski jakie były możliwe i wygrałem. To chyba strategia mistrzów. Zanim się obejrzeliśmy usłyszeliśmy krzyk na kolację. Cała ekipa wyszła ze swoich pokoi i zeszli się na posiłek. Zjedliśmy i wróciliśmy do siebie. Chloe była tylko trochę poddenerwowana. 
-Co jest?-zapytałem cicho
-Nic.-odpowiedziała widocznie coś ukrywając. Po jedzeniu byliśmy już w pokojach. Chloe usiadła na łóżku i nic nie mówiła.
-Co jest?
-No nic zostaw mnie!-krzyknęła kiedy zabrzmiał dźwięk SMS'a. Ona poszła do łazienki. Ja nie tracąc czasu zajrzałem do jej telefonu. Była to wiadomość od niejakiego PATRYKA.

Hej kochana!
Widzę że znalazłaś sobie kogoś na moje miejsce... Nie na długo uwierz mi. Słyszałem że jedziesz do Polski! W końcu się spotkamy! Przyjdę do ciebie tak... Z zaskoczenia. Bój się. Wiem że nie jesteś z nim szczęśliwa. To ten z Bars and Melody? Ten blondyn... No powiem ci że myślałem że masz lepszy gust... Do zobaczenia!


Wiesz co?! Wal się! Nigdy się nie spotkamy bo nikt do tego nie dopuści! Charlie jest moim chłopakiem a ty jesteś tylko zazdrosny! Mam wspaniały gust. Już umiem wybierać chłopaków. 
I skąd ty masz mój numer? Zmieniałam go 2 razy przez ciebie!
Nie do zobaczenia.


O pyskujesz! Stawiasz się! Nie poznaję cię! Kiedy byliśmy razem byłaś uległa na moje propozycje... Nie umiałaś mi się postawić. Ale jeszcze się spotkamy zobaczysz. Nie radzę ci o tym nikomu mówić. Wasz autokar jest monitorowany. Mam twój numer od... Nie ważne. 

Na jakie propozycje? Nie wiem co o tym myśleć.

Czytając ostatnie zdanie z łazienki wyszła Chloe w pidżamie. Kiedy zobaczyła mnie z jej telefonem w ręku... Nic nie zrobiła. Wyrwała mi telefon i położyła się spać. Byłem zaskoczony. Poszłem do łazienki umyłem się i położyłem się obok. Słyszałem ciche szlochanie. Objąłem ją jedną ręką. Zrzuciła ją.
-Co się dzieje?
-Dobrze wiesz...
-Zrobił ci coś?-nie usłyszałem odpowiedzi. -Halo?-nie odpowiadała. Wkurzyłem się. Wstałem, obszedłem całe łóżko i położyłem się obok niej. Chciałem rozmawiać z nią twarzą w twarz.
-Powiedz co ci zrobił...
-Nie! Powiem wszystko tylko nie to.
-Skąd go znasz?
-To był mój chłopak. Znamy się ze szkoły. Z klasy...
-Dlaczego chce cię spotkać?
-Nie mam pojęcia.
-Nie możesz się poruszać nigdzie bez nas. Z nami prawie zawsze są ochroniarze którzy nas obronią.
-Dobra...

Rozdział XXXII

~Kate~
Wyszłam z domu. Przed busem stał Leo. Ja wskoczyłam na niego starając się go przestraszyć. Mocno mnie przytulił i poszliśmy na górę. Po ogłoszeniach których nie słuchałam weszliśmy do naszego pokoju. Od razu rzuciłam się na łóżko. Było takie miękkie... Niestety tą chwilę przerwał Leo który usiadł na mnie. Dusiłam się ze śmiechu.
-Hahahah!! Leo! Błagam! No przepraszam za wszystko co zrobiłam!!
-No dobrze... Daj buziaka. Tutaj.-powiedział pokazując na policzek. Ja go pocałowałam a ten wyciągnął telefon i zrobił zdjęcie. CO ONI MAJĄ Z TYMI ZDJĘCIAMI?! Rozpakowywałam wszystkie ubrania i poszłam do łazienki odłożyć takie tam babskie rzeczy...
Kiedy wróciłam Leo grzebał w swojej walizce. Był poddenerwowany.
-Co się dzieje?
-Nic...  Chyba zgubiłem..
-To?-zapytałam pokazując na pudełko z jakiejś firmy. Leżało na ziemi.
-Dziękuję!-wrzasnął
-Proszę!-odkrzyknęłam. Nie mam pojęcia co tam było. Jeszcze się dowiem... Po rozpakowywaniu położyłam się na łóżku, założyłam słuchawki i słuchałam Justina Biebiera- Love Yourself. Leło położył się obok i słuchał ze mną. Po chwili zaczął śpiewać. Drzeć się. Dołączyłam się.
Uwielbiam się z nim wygłupiać. Po skończonej piosence wpisałam w wyszukiwarce:
Memy Leondre Devires.  Miałam z niego taką bekę jak na to patrzał. Hahahaha! Też śmiał się z każdego mema. Później oglądaliśmy takie same ale z Charliem. Leo śmiał się jeszcze bardziej i wtedy wpadł Charlie.
-Co tu się dzieje?-zapytał Charlie
-Widziałeś pająka?! Hahaha!-powiedział rozbawiony Leo
-O co ci znowu...-odparł i spojrzał na telefon
-Tak grasz... Chcesz żebraku to ci dam złotóweczkę... Czekaj tylko znajdę.-powiedział wyciągając portfel
-Dobra wyjdź już bo chcę się poprzytulać do Kate.
-Ja niestety nie mogę bo Chloe znalazła sobie innego...-powiedział posmutniając
-Coo?-zapytałam zaskoczona
-No Tadzia... Taki wielki i pluszowy... Powiedziała że się zakochała...-dodał
-Biedny... Musisz pogadać z Tadziem.
-No idź już no!
-No idę!!
Kiedy Charlie wyszedł Leo zaczął się do mnie mocno przytulać.
-Co ty taki...
-No tak jakoś... A pójdziesz ze mną na koncert?
-A po co jestem ci tam potrzebna?
-Żebyś dodawała mi siły i abyś zobaczyła jak to ja cudownie śpiewam na żywo.
-Widziałam już na snapie głupku! No i tak pójdę.
-Dziękuję. A... Mam coś dla ciebie...
-A z jakiej to okazji?
-A z żadnej... Masz.-powiedział dając mi pudełko które znalazłam. Otworzyłam i był tam
 Instax mini 70 biały.
-Wow! Skąd wiedziałeś...-zapytałam zaskoczona
-A nie ważne... -odpowiedział -zrobimy sobie selfie?
-Pewnie!-odparłam i zrobiliśmy zdjęcie. Nie mam pojęcia skąd on wziął ten aparat... Szkoda że mamy tylko 10 wkładów...  Chwilę później zostaliśmy zawołani na obiad.
Był  pyszny... Mama Leo poprosiła go na osobność...

~Leondre~
-Mamo...
-Słuchaj Leoś... Jedziemy do Polski... Kate ma tam swoich biologicznych rodziców. Załatwiliśmy jej z nimi spotkanie. Kiedy będziemy w Warszawie ona się z nimi spotka... Pójdziesz z nią?
-Pewnie... Mam jej o tym powiedzieć?
-Masz z nią najlepszy kontakt...
-To po obiedzie.
Wróciliśmy do stołu. Dokończyliśmy obiad i wróciliśmy z Kate do pokoju.
-Kate...
-Tak?
-A chciałabyś spotkać swoich biologicznych rodziców?-zapytałem, ona posmutniała

czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział XXXI

~Kate~
O siódmej rano dostałam telefon od Leosia.
-Wstałaś już?-zapytał bez przywitania
-Cześć
-Hej. Wstałaś już?-zapytał ponownie
-Obudziłeś mnie. Już wstaję i idę budzić Chloe...
-Będziemy za 50 minut pod waszym domem.
-Dobra będziemy. Do zobaczenia!-i się rozłączył
Pobiegłam do pokoju Chloe ona już nie spała.
-Nie śpisz?
-Od dawna... O której będą?
-Za dziesięć.
-Oki to idę się zrobić. Idź zrób w między czasie śniadanie.
Poszłam się przebrać. Postawiłam na to:

Zrobiłam się i zeszłam na dół. Zapomniałam! Gdzie my zostawimy Perełkę?!
-Gdzie będzie Perełka jak wyjedziemy?
-U Charliego. Powiedział że jego mama się zaopiekuje pieskami.
-Dzięki Bogu. To idź ją zanieś.
-Muszę?
-Musisz.
Zaczęłam jeść po wyjściu Chloe. Ciekawe czy Charlie jej powie...

~Chloe~
Wstałam o 6. Nie umiałam spać. Coś mnie denerwowało. Ubrałam się i zrobiłam wszystko co normalna dziewczyna.


Zjadłam śniadanie i wyszłam na spacerek z Perełką. Trafiłyśmy pod dom Charliego. Nie pukałam bo miałam klucze. Wszyscy byli zdziwieni że weszłam i ze miałam klucze.
-Ja.. Charlie zostawił u mnie klucze i.. Miałam zostawić u was psa.
-Tak. Jak się wabi?
-Perełka. Jest agresywna do wszystkich psów ale to jest jej kolega. Proszę niech Pani o nią dba.
-Oczywiście. Będzie u nas bezpieczna.-odparła przekonująco mama Charliego.
-Masz śliczny zegarek i bransoletki.
-Dziękuję. Dostałam na urodziny... Mogłabym iść do Charliego?
-Nie!
-Nie?
-Nie. Nie zrobił się jeszcze...-powiedziała odprowadzając mnie do drzwi.
-Ale ja muszę z nim porozmawiać!
-Porozmawiacie później. Do widzenia!
-Do widzenia... -odparłam. Poszłam w stronę mojego domu. Zauważyłam w oknie Charliego. Coś kręcą... Nie ważne idę do domu znieść walizki.
W domu Kate zmywała naczynia. Ja poszłam do góry po nasz bagaż. Zniosłam go z trudem. Chwilę później słyszałam trąbiący samochód. Wzięłyśmy swoje walizki, zamknęłam drzwi bo Kate była już w ramionach Leo. Poszłam witając się w wszystkimi. Kierowca dał walizki do góry. Ja poszłam za nim. Szukałam wzrokiem Charliego. Nigdzie go nie widziałam. Usiadłam na kanapie. Szkoda że go nie ma obok mnie. Nagle ktoś zakrył mi oczy.
-Kto to?
-Charlie?
-Nie! To ja!-odezwał się brat. Miałam malutką nadzieję że to będzie on...
-Jak tam?
-No oki.
-Widzę że jesteś smutna.
-Niee... Wydaje ci się!..
-Będzie dobrze. Przyjdzie.-szepnął mi na ucho i poszedł. Ja dalej siedziałam sama. Łza mi się w oku zakręciła. Wszyscy weszli. Jego nie było... Usłyszeliśmy tam różne powiadomienia i mieliśmy wyruszać do swoich pokoi. Nie wiedziałam gdzie jest mój i Charliego.
-Leo...-
-No? Co się stało?-zapytał
-Nic mi nie jest... Gdzie jest mój pokój?-odpowiedziałam
-Ten prosto.-odparł
-A gdzie jest Charlie?-ponownie zapytałam
-Ma chyba dojść do nas w Polsce.-powiedział
-Dzięki.-nie chciałam tego usłyszeć. Poszłam tam gdzie mi pokazał i nie patrząc na nic walnęłam się na łóżko płacząc. Chwilę później się opamiętałam. Usiadłam na łóżku i szlochając zaczęłam przekładać ubrania z walizki do garderoby. Było mi tak smutno... Nagle z łazienki usłyszałam śpiew. Bardzo znajomy głos... W końcu wybiegł on... Charlie. Ucieszyłam się na jego widok. Przytuliłam go mocno.
-Czemu płaczesz?-zapytał
-Bo ciebie nie było...-odpowiedziałam. Usiedliśmy na łóżku.
-Miałem ci wszystko wytłumaczyć...-powiedział uciekając ode mnie wzrokiem
-No tak...
-Nie powiedziałem ci że byłem w związku z Janet bo ona jest bardzo zła. Kiedyś mieszkałem w całkiem innym miejscu... Chodziłem do szkoły z Janet gdzie przezywałem z nią czasem nawet biłem innych...-zrobiłam grobową minę. Mój Charlie?!
-Nigdy bym czegoś takiego nie robił... Ona nakłaniała mnie do innych rzeczy... Kilka razy brałem narkotyki... Wiem że teraz śpiewam piosenki o znęcaniu się nad innymi że to jest złe ale to była przeszłość... Ja naprawdę byłem oślepiony nią... Jej urokiem... Moja mama dostała wezwanie do szkoły. Bity się postawił i poszedł do swojej mamy. Była akcja w szkole. Powiedziano mi że jeszcze taka  akcja a będę miał kuratora. Ja się przestraszyłem... Zerwałem z Janet... Niedługo po tym ona przedawkowała. Oto cała ta prawda.-kiedy tego słuchałam chciało mi się płakać on już płakał. Nie wierzę...
-Co się stało z tamtym chłopakiem?
-Poszedł do innej szkoły. Urwał kontakt. Wiele razy dzwoniłem żeby przeprosić. On nie odbierał. Nawet wszyscy w jego rodzinie zmienili numer. A ja tak bardzo chciałem przeprosić. To dalej za mną chodzi... Mam poczucie winy...-mówił łkając
-Już... To przeszłość... Już jej nie zmienisz... Nie spodziewałam się czegoś takiego... Że ty...
-Ja... Charlie Lenehan postrzegany za obrońce, pomocnika Leo, nad którym się znęcano...
-Już jest dobrze... Spokojnie...-starałam się go uspokoić. Położyliśmy się razem na łóżku. On dalej płakał. Przytuliłam go. On odwzajemnił gest. Leżeliśmy tak 15 minut. On wstał.
-Dziękuję. Jesteś taka opiekuńcza i wyrozumiała. Jak moja mama. Kocham cię za to.
-Też cię kocham. Gdzie będziesz trzymał ubrania?
-No w szafie...
-No chyba nie bo ja ją całą zajęłam.
-To ci wywalę połowę ubrań.-powiedział, wstał i zbliżył się do szafy.
-Nie!!! Dobra ty masz 4 ja mam 4 szafki.
-Masz 3 minuty.-szybko podeszłam i poprzekładałam rzeczy z innych szafek na górne.
-Ja chcę mieć górne!
-Problem bo ja je mam.-odparłam i poszłam do łazienki z kosmetyczką. Ustawiłam wszystkie rzeczy na jednej z półek. Wróciłam i Charlie wyciągał coś z walizki.
-Co tam masz?
-A nic.
-No powiedz... Bo się obrażę.
-To zamknij oczy.-wykonałam polecenie. Ktoś się do mnie przytulił... Ktoś z pluszu... Otworzyłam oczy i to był wielki misiak! Nie mam pojęcia jak on się zmieścił w tej walizce...
-Chyba nazwę cię Tadziu.
-Tadziu?!
-Tadziu. Będzie moim chłopakiem kiedy ciebie nie będzie.
-Będę zawsze. A jak pójdziesz na próby i mnie się nie będzie chciało to co? To będzie Tadzio!
-No dobrze. Tadzio... Jakie idiotyczne imię....
-To polskie imię! Jest piękne! Ma w sobie to COŚ!
-AHA. powiedział i zrobił nam zdjęcie.

Dodał na Snapa z dopiską:
New boyfriend?! 


---------------------------------------
3 ROZDZIAŁY!!
TO SIĘ NIE DZIEJE!
To jest fanfiction. Nic tutaj nie dzieje się naprawdę tylko w mojej wyobraźni okey?
Żeby nie było...
Papa!!
Do chyba jutra!!

Rozdział XXX

~Chloe~
Nie chciałam spędzać z nim więcej czasu. Wstałam i chciałam iść. On złapał mnie za nadgarstek i wstał. Podszedł bliżej i chciał się przytulić. Ja chciałam się wyrwać ale on był silniejszy.
-Przepraszam... Potrzebowałem tego.
-To idź się przytul do kogokolwiek tylko nie do mnie.-poszłam biorąc Perełkę na spacer. Kątem oka zobaczyłam że on stoi w miejscu gdzie go porzuciłam. Był załamany. Chciałabym do niego podejść ale nie mogę. Walczę z sobą. Niestety. Psinka spała ale ona jest zawsze chętna na spacery.
Otworzyłam drzwi i poszłam. Drzwi znów się uchyliły. Wyszedł z nich Charlie.
-Co znowu?
-Nic. Idę do baru. Idziesz?
-Miałam taki zamiar. Widocznie nie pójdę.
-Będę zachowywał się jakbym cię nie znał. Proszę.
-Za chwilę. Idę z moją kochaną siostrzyczką.-chwilę później byliśmy już przy barze na dyskotece.
Mądra Chloe zapomniała pieniędzy! Cudownie!
-Sorry ale zapomniałam kasy... Wrócę się i przyjdę tu.
-Spokojnie... Ja stawiam.-odparł. Kupił nam jakiś alkohol. Ja się na tym nie znam. Ogólnie to nie lubię pić. Może jak jestem zdołowana to trochę... Bardzo mi to posmakowało. 1 drink... 2... 3.... Stop. Nie mam do tego głowy. Podszedł do mnie jakiś facet. Pociągnął mnie na parkiet. Ja nie chciałam... Mówiłam aby mnie puścił. Widocznie był napalony. Do akcji wkroczył Charlie. Walnął go w twarz. Dobrze że był ze mną bo nie poradziłabym sobie.
-Wszystko okey?
-Chyba tak...-powiedziałam i wyszliśmy. Podeszliśmy pod mój dom. On wiedział że nie powinien tu wracać.
-Cześć!-pożegnał się
-Chcesz iść do mnie?-zapytałam wbrew siebie
-Ty tego nie chcesz. Wracam do domu.-odpowiedział. Stałam jeszcze na chodniku patrząc czy wrócił do domu. Nie wrócił. Usiadł na ławce. Podparł głowę rękami. Poszłam do niego. Co mu się znowu stało?
-Hej! Co się dzieje?..
-Czuję że cię stracę.-powiedział łkając
-Dlaczego?
-Bo dowiesz się czegoś czego nie będziesz chciała usłyszeć.-odparł. Chciał się przytulić, powstrzymał się. Więc ja go przytuliłam.
-Nienawidzę jak jesteś smutny. Nic nie zmieni prawdy jaki dla mnie jesteś, okey? Jesteś opiekuńczy, troskliwy i kochany.
-Zmieni... Pewnie zmieni...
-Pozory mylą Charlie... Zaprowadzę cię do domu. Musisz się wyspać bo za raz wyjeżdżamy w trasę.
-Dobrze. -odparł wstając. Wzięłam od niego klucze otworzyłam cicho drzwi i poszliśmy do jego pokoju. Położył się na łóżku.
-Kocham cię.
-Dobranoc Charlie. Wezmę klucze aby zamknąć drzwi.
-Dobra... Kocham cię... Dziękuję...-odparł zasypiając. Ja wyszłam i zamknęłam drzwi. oszłam szybko do domu i walnęłam się na łóżko. Sama...
*RANO*

~Kate~
Obudziłam się mając przy sobie Leondre... Przytuliłam się do niego i przebrałam w jakieś dresy. Postawiłam na wygodę. Zrobiłam poranną rutynę i poszłam zobaczyć Chloe i Charliego.

O dziwo była tem sama Chloe i mokra poduszka. Muszę z nią pilnie porozmawiać. Obudziłam ją.
-Co się stało?
-Charlie miał kogoś przede mną i coś ukrywa... Coś co jest bardzo złe... Na pewno był z jakąś Janet...
-Wszystko się wyjaśni! Charlie to dobry chłopak.
-Oby...

~Leo~
Obudziłem się i Kate przy mnie nie było. Ciekawe... Wstałem i chciałem iść na dół. Usłyszałem kawałek rozmowy Kate z Chloe.
Charlie miał kogoś przede mną i coś ukrywa... Coś co jest bardzo złe... Na pewno był z jakąś 
Janet...
O ku...-pomyślałem w myślach- Nie przeklinaj Leo!
Charlie ma złą przeszłość. Był z Janet która bardzo go zmieniła... Nie mówił o niej nikomu... Kilka osób wiedziało ale nic nie wygadało... Poszedłem na dół zrobić wszystkim śniadanie. Postawiłem na płatki z mlekiem.
-ŚNIADANIE!!!--wrzasnąłem na cały głos. Po chwili dziewczyny były już na dole.
-Poprzedzam pytanie: Charlie wyszedł w nocy.-odparła Chloe, poczułem alkohol
-Ty piłaś?!
-Nie wolno?! Jestem pełnoletnia!
-No okey... Tylko pytałem...
-Chloe?! Ty przecież nie możesz!-odparła Kate
-Bo co?! Bo będzie mi się trudno oddychać i będę mieć wysypkę?! Błagam was nie denerwujcie mnie!-wrzasnęła i wyszła. Spojrzałem na Kate pytająco.
-Charlie coś przed nią ukrywa. A alergię ma od wtedy kiedy jak była mała pomyliła sok jabłkowy z piwem...
-To co Charlie przed nią ukrywa może ją trochę zranić. Ja byłem na niego zły przed tydzień... Muszę do niego zadzwonić.
-Charlie!! Jak ona się dowiedziała?
-Przeczytała  komentarz na Facebooku... A co?
-Bo się upiła a ma alergię na alkohol!!
-Piła ze mną ale ma alergię?
-Tak... Będzie jej trochę duszno i będzie mieć wysypkę...
-Jezu!!! Czemu mi nie powiedziała?! A bardzo jest na mnie zła?
-Jest bardzo rozdrażniona ale to chyba nie twoja wina...
-Dobra... Leo pakuj się bo jutro rano wyjeżdżamy!!
-To cześć!!
Zjedliśmy śniadanie i musiałem spadać.
-A tak w ogóle to pięknie dzisiaj wyglądasz!
-Naprawdę? Dresy?
-Koszulka eksponuje twoje mięśnie! Idę.. Paa Gwiazdeczko!!
-Cześć Leosiu!!

~Kate~
Leo wyszedł a ja szybko pobiegłam do Chloe. Siedziała przy oknie i kaszlała.
-Jak tam?
-Przepraszam... Jestem teraz zdenerwowana... No wiesz...
-Wiem ale to nie usprawiedliwia tego że piłaś!
-No ale to tylko 3 drinki..
-Tylko?!
-No dobra... Ciekawe co było przyczyną kłamstwa...
-Pewnie nie będziesz chciała się dowiedzieć... Ja idę się pakować.
-Dobra to ja nie przeszkadzam..-odparłam i wyszłam.
Popołudniu przyszedł Bartek.
-Hej!
-Cześć! Jak tam? Spakowane?
-Ja tak, ona się jeszcze dopakowuję.
-Aha... Zrobić wam obiad?
-No możesz...
-Aha i masz tutaj pieniądze jak coś wam się spodoba. Hotele macie opłacone.
-Dobra. Idę je schować.-i poszłam. Bartek zawołał nas na obiad zeszłyśmy.
Zjadłyśmy i nic ciekawego dalej się nie działo...

----------------------------------------------------
Kto chce kolejny?
MOŻE dzisiaj jeszcze będzie...
Wtedy będą trzy!
Może...

Rozdział XXIX

~Kate~
-Leo muszę iść do domu...-powiedziałam przerywając sytuację
-No ale...
-Masz Nutelle.
-Idę z tobą. Walić Nutellę.-powiedział patrząc mi prosto w oczy. Och te oczy... *.*
-Hahah, chodź.-odparłam ciągnąc go do drzwi. Chciałam wziąść walizkę ale ten chłopczyk mi ją wyrwał. Stwierdziłam że skoro tak bardzo mnie kocha to usiądę na walizce i nie będę musiała iść.
Usiadłam na walizce a ten momentalnie się zatrzymał. Odwrócił się do tyłu i spojrzał na mnie szalonym wzrokiem.
-Czo ty tu?-powiedział. Zaczął wojnę na ''cz''
-A nicz. Nie cze mi się iścz.-nie pobije tylu ''cz''.
-Ale zejcz bo nalicze ci nadbagacz.
-To se nalicz.-odpowiedziałam mu już normalnie. On podszedł i pocałował mnie.
-Nie no zejdź bo jesteś... Zbyt bardzo umięśniona.-powiedział z widocznym sarkazmem
-No dobra..-odparłam po czym wskoczyłam mu na plecy. Teraz mi nic nie narzuci.
-Okay...-powiedział starając się zabrać walizkę i wyglądać przy tym normalnie. Coś mu nie wyszło. Przez całą drogę robiłam nam selfie. Chwilę udręki później byliśmy już pod moim domem. Wymyśliliśmy że Leoś będzie udawał że na lotnisku uciekałam przed nim i uciekłam przez wentylację i teraz nie wiadomo gdzie jestem.

~Leondre~
Buaahaha! Się zdziwią.
-Słuchajcie... Kate ona mi uciekła... Przez wentylację... Goniłem ją ale mi uciekła... Teraz nie wiadomo gdzie jest....-powiedziałem udawając że płaczę
-Znajdziemy ją Leo! Na pewno brachu.-pocieszał mnie Charls. Wtedy weszła ona.
-Sorry że przeszkadzam ale zapomniałam słuchawek.-powiedziała chcąc iść na górę
-Kate!!-krzyczał Charlie po czym wziął ją na ręce i przytulił. Chloe zaczęła im robić zdjęcia. Stałem jak wryty. Czy coś między nimi jest? Niee.... Charlie by mi tego nie zrobił... Spojrzałem na Chloe ale ona się tylko śmiała. Ciekawe co w tym zabawnego...
~Kate~
-Chcę żeby był zazdrosny-szepnęłam na ucho Charliemu.
-Okay.-odpowiedział Charlie. Leo skrzyżował ręce i zrobił minę obrażonego dzieciaka. Chloe się tylko śmiała.
-Friendzone, Leo. Spokojnie...-odparłam i zostałam ciągnięta od tyłu przez Leosia. On mnie ciągnął do siebie a ja trzymałam się Charliego który starał się go połaskotać. Nagle się puściłam i wylądowałam z Leo na ziemi. Dołączyła się Chloe która nie chciała mnie wypuścić z jej objęć.
-Nie było mnie tylko 3 godziny! Leo przytulajcie bo to on mnie z tego wyciągnął. Momentalnie Leo został obłożony uściskami. Kocham moich przyjaciół. Nie rozumiem dlaczego chciałam przyjechać skoro miałam ich przy sobie. Chwilę później siedzieliśmy na kanapie.
-To co było wcześniej złego zapomnijmy o tym.-odparłam
-Dobry pomysł. To co robimy?-zapytał Charlie
-Wejdziemy na Omegle? Fanki będą zdziwione.-odpowiedział Leo
-Super! Przynieście laptopa czy coś-odparła Kate. Nastała wielka cisza. Nikomu nie chciało się po niego iść. Charlie wziął Chloe żeby zaprowadziła go do laptopa. Jej się nie chciało więc usiadła na ziemi. Chłopak więc ciągnął ją po schodach. Ałć! Siostra pewnie będzie mieć dużo siniaków. Ja byłam zmęczona. Oparłam głowę o Leo. On coś grzebał w telefonie. Hhahaha! Nagrywał snapa.
Coś tam mówił a ja zasłoniłam aparat i powiedziałam
-Leo idź najpierw umyj zęby. -on spojrzał się na mnie i odparł
-Kate umyłaś dzisiaj uszy? Chyba nie...-zaglądał mi w uszy. Po czym mnie pocałował.
-Wariat.-odparłam
-''Tylko wariaci są czegoś warci''
-Nie sądzę.-odpowiedziałam i znów wpił się w moje usta. Wszystko to było nagrane i Leo dodał to do MyStory i zapisał. Wtedy przyszli starsi.
-Zaczynamy?-zapytał Charls
-Pewnie.-odparłam. Te wrażenia fanek. Wow. Kilka się popłakało. Jestem w szoku ze aż tak bardzo im na nich zależy. Jedna leżała i przeglądała snapa. Pokazała tego od Leo.
-Okey, okey!-krzyknął Leo
-No, no... Fajnie się macie. Dziewczyny w końcu chłopcy są szczęśliwi. Dziękuję.-odparła
-One fajne? One zasypiają czasem o 22 i budzą się o 10. 12 godzin snu! I nie można być cicho bo wtedy się budzą i wrzeszczą na cały głos.-mówi Charlie
-My? Oni kiedy są pod prysznicem wrzeszczą na cały głos i myślą że są fajni.-odparłam
-I ciągle siedzą na telefonie. To jest uzależnienie! Charlie nie umiał zrobić naleśników a mówi że jest mega kucharzem!-powiedziała Chloe
- Hahaha! To wy nocujecie między sobą?-zapytała dziewczyna
-Tak. Za dwa dni zaczyna się trasa. Będziesz?-zapytał Leo
-Niestety nie mam biletu i mama mi nie pozwoli jechać do Polski...
-Spokojnie. Bądź na snapie wszystko będzie wyjaśnione. My już kończymy. Paa!-pożegnał się Leo.
Jakie one zadają pytania! Wiadomo że chcą wiedzieć jak najwięcej o swoich idolach ale wchodzić w życie osobiste? Ja bym nie odpowiadała ale oni je kochają.
-Dobra to porozmawiajmy o trasie.
-Będzie po Polsce. Warszawa, Wrocław, Katowice, Gdańsk, Kraków i chyba inne. Będziemy w każdym mieście spędzać 2 dni. A wy umiecie język?
-Tak. Troszkę pozapominałyśmy niektórych słów ale da się porozumieć.
-Aha. Będziemy wstawać o 8 rano. Szybkie śniadanie i toaleta i wyjeżdżamy na próbę potem różne inne i koncert. Wy możecie zostać w hotelu. Ale wolelibyśmy abyście byli razem z nami.
-Okey...-powiedziałam. Przypomniało mi się o przeszłości i o biologicznych rodzicach. Chciałabym się z nimi spotkać ale boję się. Co jeśli na koncercie będą te dziewczyny które mnie nienawidzili? Aneta, Nikola i Andżelika. Nie będzie ich. One są tylko zakochane w sobie. Trudno.Będą mi tylko zazdrościć. Był wieczór chłopcy zostali u nas na noc. Powiadomiłyśmy Bartka. Oglądaliśmy komedie. Później graliśmy w kalambury. Hahaha! Chloe miała udawać małpę a Charlie powiedział że udaje siebie. Ona wściekła rzuciła się na niego i prawie byłaby bójka gdyby Charlie nie uspokoił sytuacji. Mocno ją przytulił. Ona się powoli uspokajała. Ja poszłam na górę się przebrać. Wszyscy zostali na dole tylko nie ja. Weszłam do siebie ściągnęłam koszulkę i zakładając pidżamę wszedł Leo. Na szczęście byłam w staniku... Uff... Czy on zawsze musi przychodzić w takich momentach? Nie wierzę w tego człowieka. Podeszłam do biurka i zapisałam na kartce: LEO MA PUKAĆ PRZED WEJŚCIEM.
-Chyba śnisz.-spojrzałam na niego podłym wzrokiem
-Wiesz... Zaraz będę śnić o tym jak ciebie stąd wyrzucić!!
-No hej...-odparł przytulając się do mnie nie broniłam się. Wtuliłam się w niego. Tak mi jest naprawdę dobrze. Mogłabym tak stać wiekami. Mam teraz całe moje szczęście przy sobie. Przerwałam tą cudowną chwilę.

~Leo~
Zauważyłem że nie ma mojej Księżniczki. Poszedłem do jej królestwa i zobaczyłem ją przebierającą się. Zawsze wchodzę w takich sytuacjach. Widać że się trochę zawstydziła i zarumieniła ja uwielbiam kiedy się rumieni. Opanowałem sytuację wielkim przytuleniem. Mam teraz moją miłość przy sobie. Uwielbiam się do niej przytulać.
-To co teraz robimy? Idziemy spać czy schodzimy na dół?-zapytała. Trzeba by tutaj troszkę beki. Zrobiłem więc minę pedofila. Ona się zaśmiała i wzięła poduszkę.  Zaczęła we mnie rzucać poduszką. Ja biegłem na nią i walnąłem się z Kate na łóżko. Ona wzięła laptopa i weszliśmy na Facebooka. Odpisywaliśmy na wiadomości.

~Charlie~
Leo i Kate poszli a ja zostałem z moją Gwiazdką. Poszliśmy na górę. Ona poszła do łazienki się przebrać a ja włączyłem komputer. Ona przyszła o  dziwo wyglądała na twarzy tak samo jak wcześniej.
-Nie zmyłaś makijażu?-zapytałem
-Ja maluję tylko rzęsy, powieki, usta i czasem puder. To wszystko.
-No i cudownie! Uwielbiam naturalne dziewczyny!-krzyknąłem. Włączyliśmy Facebooka.

~Chloe~
Włączyliśmy Facebooka i weszliśmy na grupę Bambinos z całego świata. Był tam post: Co sądzicie o Chloe i Charliem? Były tam nasze zdjęcia i filmiki. Fajne komentarze ale mogłam się przyczepić do jednego:
No fajna para! Pasują do siebie! Ale ciekawe czy będzie z nią tak jak z wcześniejszą.
Spojrzałam na Charliego pytająco. On uciekał ode mnie wzrokiem.
- O co chodzi? Mówiłeś mi że nie miałeś dziewczyny...
-Nie możesz się teraz dowiedzieć... Przepraszam.-jak to usłyszałam wzięłam szlafrok i wyszłam z mojego pokoju, poszłam do ogrodu. Nienawidzę fałszywych ludzi. Dlaczego Charlie kłamał? Mój Charlie? Położyłam się na trawie i patrzyłam w niebo. Teraz nie wiem czy pojadę z nim w trasę.

~Charlie~
Dowiedziała się o Janet... Świetnie! Muszę do niej iść. Założyłem koszulkę i zszedłem na dół. Zauważyłem otwarte drzwi do ogrodu. Ona leżała na trawie. Patrzyła w gwiazdy. Położyłem się obok.
-Naprawdę nie mogłem ci powiedzieć o tym że byłem z Janet... Powiedziałbym ci ale byłoby gorzej...
-A ja naprawdę mogłam się z tobą nie zadawać. Nienawidzę fałszywych ludzi. Pojedziesz sobie w trasę sam z Leo i Kate.-powiedziała, na jej policzku widniała jedna, malutka łza. Otarłem ją.
-Proszę pojedź z nami w trasę. Błagam... Kochasz mnie?-zapytałem
-Bardzo... Ale to chyba źle... Muszę zawsze się zakochiwać w nieodpowiednich osobach...
-Ja nie jestem nieodpowiedni. W trakcie trasy będę ci mówił codziennie o niej i o mnie... Proszę...
-Wiesz... Nie będę już z tobą spać i nie będę się przytulać dopóki nie dowiem się prawdy. Powiesz mi to w pierwszy dzień trasy albo wyjdę i mnie nie zobaczysz do końca trasy koncertowej.
-Dobrze... Powiem...

środa, 24 lutego 2016

Rozdział XXVIII

~Leondre~
Ona mi tego nie zrobi... Chyba... Zadzwoniłem po taksówkę. Oby była jak najszybciej. Zastanawiałem się gdzie ona teraz pojedzie... Zadzwonił telefon:
-Leo. Wracaj to nie ma sensu...
-Jest na lotnisku?-zapytałem w prost
-Noo tak... Nie rób nic głupiego Leo. Ona chce wrócić do Polski!!
-Co?! Taksówka już jest. Paa!-odparłem i się rozłączyłem. Kazałem taksówkarzowi jechać na pobliskie lotnisko jak najszybciej. Chwilę później zobaczyłem auto którym jechała Kate. To na 100% to auto.
-Niech pan teraz jedzie za tym autem.-kazałem. Później byliśmy już na miejscu. Czekaliśmy chwilę w aucie. Wyszła. Cała zapłakana i smutna. Serce mi się rwało gdy na nią tak patrzałem. Pożegnała się z bratem i poszła. Ja zapłaciłem taksówkarzowi i wybiegłem za nią. Złapałem ją za rękę. Przestraszyła się.
-Musimy porozmawiać.-powiedziałem stanowczo
-O czym?-zapytała, nie patrząc mi w oczy.
-Dlaczego wyjeżdżasz?-odparłem
-Nie chcę się już męczyć. Leo oni chcą mnie zniszczyć. Jadę do babci do Polski. Może o wszystkim zapomnę... Ale powrócą stare wspomnienia...
-Zostań proszę... Zrób to dla mnie Kate... Ucieknę z domu, nie będę śpiewać, skończę z karierą jak nie zostaniesz.. Pójdziemy na terapie i wszystko będzie w porządku. Oki?-odparłem mając łzy w oczach
-No ale...-sprzeciwiała mi się
-Okay?-jeszcze raz zapytałem, nie dawałem jej wygrać
-Okay.-powiedziała wtulając się we mnie. Wygrałem. Jeszcze chwilę tak staliśmy po czym zapytałem;
-Co z biletem?
-Miałam zapłacić ale już nie jadę. Wracamy?
-Tak.-odparłem wpijając się w jej usta.
-Kocham cię.
-Już patrzysz w moje oczy... Gratuluję. Ja mocniej.
-Wiem. Nie sądzę abyś mnie mocniej kochał ale niech ci będzie.
-Nawet nie musisz się już rozpakowywać.
-Czemu?
-Bo za 2 dni jedziemy w trasę!
-Aaa... Żądam własnego pokoju.
-Nie.
-Tak?
-Nie.
-No dobra.. Jakoś z tobą wytrzymam.
-Jakoś?
-Powiedzmy. Chodź idziemy.-odparła ciągnąc mnie za rękę
-Ty chcesz iść na nogach?
-A dlaczego nie?
-Bo mamy przed sobą taksówkarza?
-Aha?-odparła po czym zaczęliśmy się śmiać. Weszliśmy do taksówki. Zapłaciłem za nią i jechaliśmy  do mnie. Ona zadzwoniła do brata. Bardzo się cieszył że nie wyjeżdża.
Nikogo nie było. Weszliśmy do mnie. Powoli się do niej zbliżałem ale przerwał mi telefon Kate.

~Kate~
Ughh.... Telefonie brawo!! Był to nieznany numer... Obawiałam się że to Doris. A co jeżeli ona chce mi coś zrobić? Niepewnie odebrałam.
-Hhalo?...
-Witam tutaj szkoła tańca ''Dance with me'' czy mam przyjemność z Panią Kate Mastlow?-mówiła, ja momentalnie spojrzałam na Leo wzrokiem jak skończę to się policzymy.
-Yyy... Tak...
-Dostała się Pani do naszej szkoły tańca.
-Że co? Przepraszam jak? Kto dał moje zgłoszenie?
-Dostałam e-mail od niejakiego Leondre gdzie był film jak Pani tańczy. Chłopak też wpłacił przelew. Czy coś nie pasuje?
-Wszystko gra. Dziękuję za telefon. Jeszcze się skontaktujemy. Do widzenia.-powiedziałam po czym się rozłączyłam. Leo zbliżył się do mnie a ja wrzasnęłam mu do ucha.
-Co ty zrobiłeś?!
-Spokojnie... Po prostu złożyłem się z twoim bratem...
-Jesteś kochany...-powiedziałam kładąc się na nim.
-A ty...-odparł parząc na mój brzych
-Masz coś do mojej wagi? To sama skóra, kości i mięśnie. Wydaję mi się że nie masz nic do mnie.
-Miałem na myśli A ty kochana...
-Uspokój się Kate... I co z tego że gorszej wymówki nie słyszałam on jest niemądry spokojnie...-mówiłam do siebie lecz ciemnooki mi przerwał pocałunkiem. Ja odwzajemniłam gest. Nagle ktoś stanął przed drzwiami. To była mama Leo. Momentalnie się od niego odsunęłam. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Widzę że się lepiej czujesz.
-Troszkę bo pani syn uratował mnie przed Polską!
-Co?
-No bo chciałam wyjechać do babci bo wszystko mnie przytłaczało a Leo mnie uratował.
-Brawo Leo! Należy ci się nagroda.-powiedziała schodząc na dół i wracając do nas. Miała w ręku Nutellę i łyżkę. Ach.. Wspomnienia wracają... Mniejsza o to Leo jak ją zobaczył podszedł do mamy i próbował jej ją wyrwać. Mama nie dawała za wygraną. Leo staną przed nią i bardzo ładnie prosił.
-Bardzo ładnie proszę Mamusiu. Jesteś najlepsza i w ogóle.
-Ale ty masz Kate.
-Ale ja bardziej kocham Nutellę. Mamo ona to tylko przykrywka bo co by powiedzieli ludzie że jestem w związku z czekoladą na kanapki?
-Udam że tego nie słyszałam.-odparłam patrząc w telefon
-Mamo proszę...-błagał, po chwili miał już ją w ręku. Zaczął ją powoli otwierać i jeść.
-Nie przeszkadzajcie sobie. Ja tylko siedzę i patrzę w telefon oglądając zdjęcia. Wcale nie mam ochoty przytulić się do mojego chłopaka... Przepraszam ja jestem tylko przykrywką.-odparłam udając zazdrosną.
-No chodź no tu...-odparł zbliżając jego usta do moich
-Jesteś brudny...
-To ty też będziesz...-odpowiedział brudząc moją twarz łyżką. Wstał na chwilę zamknął drzwi i zaczął mnie całować. Ja odwzajemniałam gest. Byłam coraz bardziej brudna...

-------------------------------------------------------------------------
Hej myszki!
Jak widzicie (ALBO NIE)
Na blogu są dwie zmiany.
1. Muzyka u góry
2. Zmiana czasu na Polski.
Dzięki za komentarze bo one mega motywują.
Kiedy je tak sobie czytam i widzę kilka próśb o nowy rozdział
to aż chce mi się go pisać. Wiadomo czasem nie mogę ale codziennie a czasem nawet więcej
razy pojawia się rozdział.
Dzięki za przeczytanie!
Bajo!

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział XXVII

~Kate~
Chwilę później Charlie był już pod naszymi drzwiami. Wszyscy razem wyszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy tam tort lodowy... Mmmm....
-Jak się czujesz?-zapytał mnie Charlie
-W miarę... Nie chcę o tym rozmawiać.-odparłam
-Oki, oki... -powiedział. Kiedy siedzieliśmy i jedliśmy torcik przyszli do nas a dokładnie do mnie paparazzi. Pytali o Doris... Chłopcy wkroczyli w akcję.
-Na razie! Ona nie chce udzielać wam wywiadu więc ją zostawcie!-warknęli
-No ale tylko jedno pytanie!-wrzasnął jeden fotograf
-Powiedziałem nie. Nara.-powiedział wściekły Leo. Wtedy wszyscy dziennikarze poszli.
Ja znowu byłam bardzo przestraszona.
-Nic ci nie jest?-spytał Leo
-Jest ok... Dobra ja już muszę iść...-odparłam nie patrząc w jego oczy, on złapał mnie za nadgarstek i odparł:
-Widzę że coś się dzieje. Mi możesz wszystko powiedzieć.-ja uciekłam. Wpadłam do domu jak poparzona i zagadałam do brata wtulając się w niego
-Nie chcę się tu męczyć Bartuś...Pojadę do babci do Polski tam będzie mi najlepiej. Proszę pomożesz mi?
-Dobrze. Dam ci pieniądze na lot. Zadzwonię do babci a ty zobacz loty do Polski.
-Kocham cię-odparłam i pobiegłam na górę. Włączyłam laptopa i sprawdziłam loty- dzisiaj o 23.00 jest do Katowic. Czytałam to ze łzami w oczach. Nie chcę opuszczać siostry, Leo i rodziny ale muszę. Nie chcę żeby cierpieli. Zeszłam na dół poinformowałam o tym Bartka. Zgodził się abym tam pojechała. Miałam się iść spakować. Wzięłam największą walizkę jaką posiadaliśmy i spakowałam najpotrzebniejsze mi ubrania i rzeczy. Napisałam list do Chloe:

Kochana!
Wyjechałam do Polski do Babci... Nie chcę się już męczyć... 
Powiedz Leo kiedy będzie bardzo załamany... Przekaż mu że go kocham i tęsknię.
Ciebie te kocham... Kiedy będzie bardzo płakał powiedz mu gdzie jestem i że tęsknię. 
Chcę aby wiedział że jestem bezpieczna. 
Kocham, tęsknię
Kate.


Położyłam go na jej biurku. Spakowana zeszłam na dół do Bartka który załatwiał mi bilet. Załatwił. Chwilę później musieliśmy już wyjść. W drzwiach spotkaliśmy chłopców z Chloe.
-Gdzie idziesz?!-zapytał Leo
-Kocham cię. Pa!-odpowiedziałam
-Ale... 
-Będzie dobrze Leo. Nauczysz się beze mnie żyć!-krzyknęłam przez szybę w aucie. Leo zaczął biec za pojazdem. Przebiegł 500m i się zatrzymał. Patrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Po chwili wziął komórkę i do kogoś zadzwonił...

poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział XXVI

usłyszałem dzwonek do drzwi to była... policja. 
-Witam czy Pan Bartek Mastlow?
-Tak to ja zapraszam-odparłem wpuszczając ich do środka. Zawołałem Kate. Po chwili zeszli na dół nastolatkowie.
-Dzień dobry...-powiedzieli
-Witajcie. Przeprowadzimy przesłuchanie. Pan ma zostać?-zapytała dziewczynę wskazując na Leo
-Tak.-odpowiedziała

~Kate~
Policjantki wyprosiły Chloe i Bartka. Trafiły mi się bardzo miłe i wyrozumiałe policjantki. Na szczęście. Jedna zaczęła:
-Opisz swój dzień. Gdzie, z kim i o której byłaś, przed naszym spotkaniem.
-Wyszłam z domu około 7.30. Przed domem czekał Leo. Szliśmy razem do szkoły. W szkole przerwy spędzałam z Doris... Po lekcjach wróciłam prosto do domu. Odrobiłam lekcje i czytałam mój stary pamiętnik. Przypomniało mi się o dawnej pasji- tańcu. Przebrałam się więc i zaczęłam tańczyć. Wtedy przyszedł mój chłopak- Leo. Spędziliśmy razem u mnie w domu około 3 godziny. Leondre wyszedł a ja otrzymałam SMS'a od Doris. Żebym oddzwoniła. Okazało się że ma ważną sprawę do mnie i żebym przyszła do niej do domu. Byłam tam kilka minut później. Ona wtedy wyznała mi że jest lesbijką i zaczęła mnie obściskiwać. Ja się wyrywałam ale ona była silniejsza... Po godzinie wsadziła mnie do szafy bo usłyszała krzyki mojej siostry i Leo. Groziła mi pięścią że jak się odezwę to mnie uderzy. Oni wpadli do domu i zaczęli mnie szukać. Ja krzyczałam dając o sobie znak. Chwilę później znalazła mnie siostra. Leo zaniósł mnie do domu gdzie ja poszłam spać. Po kilku minutach wstałam i chciałam... Znalazł mnie tam Leo. Wtedy zobaczył obrażenia i po krótkiej rozmowie zaprowadził mnie do pokoju. Przyszedł Bartek i porozmawialiśmy a później już wy...-mówiłam cały czas trzymając rękę Leondre
-Dziękujemy że to nam powiedziałaś. Co chciałaś sobie zrobić w łazience?-zapytała, ja mocniej ściskając rękę Leo milczałam.
-Nie musisz nam mówić. Pokaż nam obrażenia.-poprosiła. Wstałam i poprosiła mnie abym podeszła do ściany. Pokazałam jej ręce a ona robiła zdjęcia. Odkryłam kawałek pleców. Poprosiła abym ściągnęła całą koszulkę. Tak zrobiłam po czym cyknęła zdjęcie. Pokazałam jej bluzkę. Też zrobiła zdjęcie.
-Kto był napastnikiem?
-Doris... Nie wiem jak ma na nazwisko...-powiedziałam. Policjantka kazała już iść.
Poszliśmy z Leo do góry. Byłam zmęczona. Wpadłam do pokoju i wyciągnęłam byle jaką koszulkę z szafy. Przebrałam ją. Przy Leo... Kate śpiąca, Kate nie myśląca. On się na mnie patrzał. Jakby nigdy mnie nie widział. 
-Coś nie tak?-zapytałam
-Niee... Już nic.-odpowiedział śmiejąc się
-Zostaniesz jutro ze mną?-zapytałam 
-Pewnie. A co będziemy robić?-odparł
-Tańczyć.-powiedziałam posmutniając
-No dołożę ci się!
-Ale nie oto chodzi... Ja muszę to sama uzbierać i koniec!-powiedziałam
-Kate... Co chciałaś zrobić w łazience?
-Zaczynasz Leo? Dobrze wiesz co. Jestem głupia. Moje życie to parodia. Ono się wali. 
-Nie wali się kiedy ja jestem. Idziemy gdzieś? Na base... Nie lepiej nie.. To może... Kawiarnia? Z Charliem i Chloe?
-Oki. . 
-No to dzwonię do Charliego, jak chcesz to możesz iść do Chloe.-odparł biorąc telefon. Krótka rozmowa i załatwione. Będzie u nas za 10 minut. Ja w tym czasie poszłam do Chloe.
-Hej! Idziesz z nami do kawiarni?
-Już ci lepiej?
-Nie jest najgorzej... Idziesz? Będzie Charlie.
-Jak Charlie to pójdę. 

Rozdział XXV

~Kate~
Leo był bardzo przejęty tym co się stało... Mnie chciało się tylko spać. Znowu byłam ta najgorsza... Leondre wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego domu. Zaprowadził na górę do mojego pokoju. Ja walnęłam się na łóżko i zaczęłam spać. Nie przebrałam ubrań, nic ze sobą nie zrobiłam tylko odpłynęłam. On siedział ciągle przy mnie w ciszy łapiąc mnie za poharataną rękę.. Pewnie bał się że znów wrócę do dawnego nałogu. Po chwili zszedł już na dół.

~Leondre~
Jak do tego doszło... Przecież się przyjaźniły. Siedziałem przy niej trzymając jej drobną rękę. Myślałem o przyszłości. Jak to wpłynie na Kate... Wiadomo to nie koniec świata ale może to źle na nią wpłynąć. Miała tyle złych przeżyć w ostatnim czasie... Po chwili myślenia zszedłem na dół do Chloe. Ona też się o nią martwi... Znalazłem ją bardzo smutną na kanapie w salonie.
-Jak tam?-zapytałem siedząc obok niej na kanapie
-Słabo... Znowu może do czegoś dojść Leo...Nie wiesz co jej wpadnie do głowy...
-Nic jej nie wpadnie... Ale co my z tym zrobimy?-zapytałem
-Muszę zadzwonić do Bartka on coś zdziała... Musicie iść też do dyrektora opowiedzieć o całej sytuacji.-odpowiedziała
-To jutro... Zadzwoń teraz do brata.-powiedziałem po czym zadzwoniła

~Chloe~
-Bartek...
-Co się stało?!
-Kate... Jej koleżanka to lesbijka... Ona...
-Będę za godzinę.-odparł po czym usłyszałam dźwięk opadającej słuchawki.
Leo powoli się uspokajał. Poszedł do Kate na górę.

~Leo~
Poszedłem do niej do pokoju. O dziwo nie było jej na łóżku. Sprawdziłem całą górę i została tylko łazienka. Słyszałem szloch. Drzwi były otwarte. Kate śpiąca nie myśli. Wszedłem i zobaczyłem ją płaczącą w kącie.
-Co się stało?-zapytałem przytulając ją
-Nic...-odpowiedziała. Schyliła się i podwinęła jej się bluzka. Zobaczyłem tam siniaki.
-Boli?
-Bardzo... Ona jak się wyrywałam zaczęła mnie uderzać... Ja się jej boję...
-A zrobiła ci coś jeszcze?-zapytałem zszokowany tym co zobaczyłem
-Nie... Tylko jestem troszkę poharatana...-odpowiedziała
-Zabiję..-odparłem
-Ci... -przerwała mi, przytuliłem ją i wziąłem na ręce. Zaniosłem ją do jej pokoju. W tym momencie przyszedł Bartek.

~Chloe~
-Co się jej stało?
-Jej już ''nie'' przyjaciółka jest lesbijką... I ona się z nią obściskiwała wbrew Kate... Ona się załamała...-przytulił mnie i poszedł do góry

~Bartek~
Pobiegłem na górę do siostry. Widziałem że leżała z Leo przytulając się. Wszedłem do pokoju, dałem znak chłopakowi żeby wyszedł.
-I jak?
-Średnio...
-Kate musimy zawiadomić policję. Wiem że to będzie dla ciebie trudne ale...
-Dobrze. Kiedy będą?
-Dzisiaj wieczorem. Chcesz iść jutro do szkoły?
-Nie. Chcę zostać z Leo.
-Ale on musi iść...
-Nie. Ja chcę zostać z Leo.
-Dobrze, zobaczę co da się zrobić... Powiedz mi czy masz jakieś obrażenia?-zapytałem, ona odkryła koszulkę z tyłu. Było tam kilka siniaków. Następnie pokazała mi ręce i podartą koszulkę. Ta dziewczyna jest nienormalna.
-Dziękuję że mi to pokazałaś. Teraz zejdę na dół zadzwonić do mamy Leo czy on może z tobą zostać, dobrze?
-Yhm... Niech on do mnie przyjdzie.-odparła siadając na łóżku.
Zszedłem na dół. Leo poszedł do Kate. Zadzwoniłem do Victorii (przeszliśmy na ty ;)
-Cześć!
-Witaj Bartek!-odparła
-Słuchaj Kate... Miała bardzo nieprzyjemną sytuację... Przychodzi do niej policja i w ogóle... Czy Leo przyjść do niej jutro rano? Bardzo o to prosiła a wiesz jaka jest...-powiedziałem zawstydzony
-Oczywiście! Ale nic jej nie jest?-zapytała przejęta
-Niee... Dziewczyna ją bardzo zmasakrowała... Muszę kończyć ktoś idzie paa!-pożegnałem się
-Cześć.-odparła.
W trakcie rozmowy usłyszałem dzwonek do drzwi to była...

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział XXIV

~Kate~
Po wyjściu Leo sprawdziłam telefon.

Nieodebrane połączenia: 5
Wiadomości: 1

Od razu sprawdziłam kto to. Doris. Pewnie coś ważnego. W wiadomości pisało że mam do niej zadzwonić. Tak zrobiłam.
-Halo?
-Miałam zadzwonić.
-A, no właśnie... Musimy się pilnie spotkać!
-Oki. Gdzie?
-To może u mnie w domu. Wyślę ci adres. Mieszkam kilka przecznic dalej.
-Będę za 15 minut.
Otrzymałam adres SMS'em. Przebrałam się tylko w stare ubrania. Nie stare że są stare ale stare że nosiłam je wcześniej ;) Wzięłam deskę i pojechałam. Trafiłam pod niezbyt zadbany dom. Kate nie ocenia się książek po okładkach. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi ona. Po chwili byłyśmy już w jej pokoju.
-Wiem że mój dom nie jest zbyt zadbany ale dopiero się tu wprowadziłam.-powiedziała uśmiechnięta
-Oki. To o czym mi chciałaś powiedzieć?-zapytałam
-Kate... Bo ja...-chciała dokończyć lecz przerwał jej mój telefon. Dzwonił Leoś.

-My się znamy?-zapytałam odbierając telefon
-Nie. Dzwonię tylko bo stęskniłem się.-odpowiedział
-Wieczorem możesz do mnie przyjść. Jestem teraz u Doris.
-Będę na 100%  za 30 minut. Ale musisz namówić moją mamę.
-Powiedz jej że kiedy się znowu zobaczymy to coś upieczemy z tobą dla niej.
-Okej, już nie przeszkadzam. Kocham!
-Nad życie! Paa!

-Dobra to co mi miałaś powiedzieć?-zapytałam
-Jesteś homo czy hetero?-zapytała
-Hetero a ty?-odparłam
-Zakochałam się w tobie. Jestem lesbijką. Wiem że z nim się męczysz Kate. Bądźmy razem!
-Leo to mój chłopak. Jak go kocham...
-Jak przyjaciela. Nie oszukujmy się Kate.-odparła zbliżając się do mnie
-Zostaw mnie! Powinnaś uszanować moją decyzję!-powiedziałam chcąc otworzyć drzwi
-Nie otworzysz kochana. Zostałyśmy razem. Tylko ty i ja...-powiedziała chcąc mnie pocałować, wyrwałam się jej z łzami w oczach
-Nie uciekniesz przed tym mała.-powiedziała -nie wyjdziesz stąd nigdy!-wrzasnęła
-Zostaw mnie... Myliłam się do ciebie... Byłaś moją przyjaciółką...-powiedziałam siadając w kącie pokoju
-A będę dziewczyną.-odparła ciągnąc moje włosy zbliżając je do jej twarzy. Nie zabraniałam. Byłam na dnie. I nikt mnie nie wyłowi. Gdyby tylko ktoś chciał... Zaczęła mnie całować. Wzięła mnie z nią na łóżko. Usiadła na nim i chciała mnie obmacywać. Podarła mi koszulkę. To było paskudne. W tym momencie usłyszałam wrzask Leo i Chloe. Wołali za mną. Wrzeszczeli. Ona nie przestawała. Próbowałam uciec. Nie miałam szans. W końcu przestała. Ktoś zadzwonił do drzwi.
-Masz być cicho bo inaczej...-groziła mi pięścią i włożyła do szafy. Zamknęła ją na klucz.

~Leondre~
Przyszedłem pod jej dom chwilę wcześniej. Wszedłem do środka gdzie czekała jej siostra.
-Hej! Gdzie Kate?
-Miała być 15 minut wcześniej ale nie przyszła. Dzwoniłam ale nie odbiera ma wyłączony telefon.
-A ze mną się umówiła na teraz... Poczekajmy jeszcze chwilę...-odparłem. Czekaliśmy jeszcze pół godziny. Nie wytrzymałem. Wyszedłem z domu i wrzeszczałem na całe gardło. Siostra się dołączyła. -Ej! Wiesz gdzie mieszka Doris?-zapytałem pełen nadziei
-Kilka przecznic dalej. Pomagałam im wprowadzać się. Chodź za mną!-odparła biegnąc
Chwilę później byliśmy już pod domem. Zadzwoniliśmy do drzwi. Chwilę później otwarła nam wysoka brunetka.
-Hej coś się stało?-przywitała się
-Kate!! Daj znak życia!! Kate!!-zacząłem drzeć się na cały głos
-O co wam chodzi?! Ona wyszła stąd około godzinę temu!!-odparła, usłyszałem wtedy wrzask. To była ona.
-Fuck.- przeklęła. Wpadliśmy do domu jak poparzeni. Wrzeszczeliśmy do niej. Ona odpowiadała szlochem.
-Nie macie prawa tu być! To mój dom! Wyjdźcie!-krzyczała. My nie słuchaliśmy. Po chwili Chloe ją znalazła. W szafie. Z podartymi ubraniami. Płaczącą. Załamaną. Wtedy wiedziałem co się stało.  Załamałem się. Wszystko czego się nauczyła, wiara w ludzi poszła na marne. Pobiegłem do niej wściekły i zacząłem jej grozić.
-Zgłaszamy to na policje! Radzę ci się do niej nie zbliżać! Jesteś podła!-ona uciekała.

~Chloe~
Znalazłam ją w szafie. Wyglądała okropnie. Leo gdy ją zobaczył od razu pobiegł do niej. My w między czasie przytulałyśmy się do siebie i później zbierałam jej rzeczy. Przyszedł Leo. Przytulił ją, ściągnął bluzę (na szczęście miał pod tym koszulkę) i założył ją na nią. Było zimno na dworze.

sobota, 20 lutego 2016

Rozdział XXIII

Chwilę później Charlie wrócił do nas. Poszliśmy do mnie. Otwarliśmy drzwi a pieski wbiegły do nas do domu. Weszliśmy do salonu i zobaczyliśmy Leo i Kate całujących się. Popatrzyłam na Charliego który robił im zdjęcia. Co oni mają z tymi zdjęciami? Chcieliśmy iść dyskretnie do góry ale Perełka wskoczyła na Kate.-Aaa!! Co to...-wrzeszczała i spojrzała na pieska
-Jakie słodziutkie... Mmmm...-odparła przytulając się do zwierzęcia
-Hej! To Perełka, nasz nowy pies.-przywitałam się
-Kocham cię!-stwierdziła przytulając mnie. Leo stanął jak wryty. Pewnie zazdrość o psa... Hahaha.
-A tak poza tym... Wszystko widzieliście?-odparł Leo
-Taak...-powiedzieli razem
-Dobra to my idziemy na górę.-powiedział Charlie biorąc psa na ręce

~Leo~
Czekaliśmy tylko na odpowiedni moment. Poszli na górę i zamknęli drzwi. Wróciliśmy do tego co zaczęliśmy. Podszedłem do niej i zacząłem. Wpiłem się w jej usta. Schodziłem powoli w dół.
Podbródek, szyja, biust... Przerwała.
-Nie.-odparła
-Nie rozpędzaj się.-dodała patrząc w moje oczy
-Będzie mi ciężko, ale okey.-powiedziałem po czym znów wpiłem się w jej usta. Mógłbym tak wieczność. Wziąłem ją na ręce nie przestając i usiadłem z nią na kanapie. Siedziała mi na kolanach. Chwilę później przestaliśmy. Brak oddechu. Zdyszani popatrzeliśmy się na siebie. Te jej oczy. Mmm... Usiadła obok mnie po czym wtuliła się w moją koszulkę. Leżeliśmy tak kilka minut gdyż przybiegł do nas pies Kate który chce mi ją odebrać. Nie pozwolę na to. Żaden pies nie będzie lepszy ode mnie!
-Perełka! Malutka chodź no tutaj!-mówiła pokazując miejsce obok niej.
-Kate, jestem głodny. Zrobimy coś?-zapytałem ożywiając mój plan
-Zaraz. Teraz jestem zajęta  głaskaniem mojego pieska i przytulania się do ciebie
-Ale... Ja chce teraz.-odparłem nie dając jej za wygraną
-Leo zaraz.
-A przytulisz mnie?
-Nie jestem zajęta
-No proszę...-błagałem po czym mnie przytuliła. Chciała się wyrwać ale ja trzymałem ją w moich objęciach. Kate prosiła mnie abym ją puścił. Ten szatański pies wkroczył do akcji. Wcisnął się między nas i lekko ugryzł moją rękę.
-Ał! Ten pies jest dla mnie agresywny! Musisz go oddać! Kate on mnie nie lubi!!!
-Po pierwsze to ona a po drugie nie musisz być zazdrosny bo kocham was oboje równo. Ją jak siostrę a ciebie jak chłopaka. Podajcie sobie rączki na przeprosiny. Teraz!-odparła biorąc łapę ''pieski''. Podałem jej rękę. Ma takie miękkie futerko...  Zaczęła się o mnie ocierać. Chciała abym ją pogłaskał. Wyczesywałem jej ciemną sierść, jej bardzo się to podobało.
-Zaprzyjaźniliście się?
-Po prostu ją toleruję.-odparłem zerkając na psa

~Kate~
-Niech ci będzie...-odparłam. Poszłam po telefon Leosia i zrobiłam im zdjęcie. Wyszło genialnie.
Dodałam je na Snapa Leosia z podpisem:
Love grows around us <3

On nawet nie zauważył bo bawił się z Perełką. Zaraz ja będę zazdrosna! Hahaha! O psa!! Stwierdziłam że mogłabym poszukać na Internecie szkoły tańca. Znalazłam jedną z bardzo dużym doświadczeniem i wysokim poziomem. Lekcje we wtorki i środy późnym wieczorem. Szkoła znajduje się obok naszego gimnazjum. Zajęcia zaczynają się za 2 miesiące, więc po trasie chłopców zaczynałabym. Trzeba się tam dostać. Jedyny problem to cena: 2000 zł (przeliczając na polskie). Załamałam się. Moje marzenia stoją przede mną ale nie mogę do nich wejść gdyż mamy za mało pieniędzy. Leo zauważył że coś jest  nie tak. Zostawił psa i podszedł do mnie
-Co jest?-zapytał patrząc na mój lekko rozmazany makijaż
-Nic. To co jemy??-odparłam przecierając oczy. Niestety pogorszyłam sytuację.
-Co ci się stało?-zapytał idąc za mną
-Tosty z Nutellą?-zapytałam próbując jak najszybciej zmienić temat
-Kate co się dzieje?!-nie dawał za wygraną
-Nic.-odparłam, bądź silna Kate.
-Coś się stało przy komputerze... -powiedział idąc do laptopa
-Jakie masz hasło?-zapytał
-Założyłam je właśnie dlatego abyś nie mógł sprawdzić co oglądałam.-odpowiedziałam
Leo spojrzał się na mnie wściekłym wzrokiem i poszedł na górę. Po chwili wrócił uśmiechnięty.
-Naprawdę? magiczne hasło ?
-Ugh...-odparłam załamując się.
Chłopak przeglądał stronę która była otworzona ostatnia. 
-I w czym masz problem?
-No w niczym!
-Jeszcze raz... Doświadczenie, wysoki poziom, wtorki i środy, obok gimnazjum, cena. Cena!
Jak ci pomogę. Mam swoje oszczędności i ci zapłacę.
-Ale ja nie chcę od ciebie pomocy Leo. Uzbieram do...Końca tygodnia... 
-Nie uzbierasz! Ja ci dam!
-Skończyłam już. I tak mogę się sama uczyć.-odparłam. Nie chcę brać od niego pieniędzy. Kocham go i nie chcę wykorzystywać.

~Charlie~
Będąc samemu w pokoju postanowiliśmy zrobić live'a. Ludzie zadawali nam pytania i wyzwania a my na nie odpowiadaliśmy i robiliśmy.

*Jak się poznaliście?
-W szkole musiałam z nim siedzieć.-powiedziała
-Musiałaś? Nie chciałaś?-zapytałem poddenerwowany
-Musiałam nie chciałam. Nie usiadłabym z tobą.-odpowiedziała śmiejąc się
-Jeszcze się policzymy.-odparłem ruszając brwiami
*Dziewczyny pojadą z wami w trasę?
-Niestety. 
-Ja nie chciałam z nim jechać ale on mnie błagał na kolanach. Kolejne pytanie poproszę.
*Macie jakieś wspólne pasje?
-Mhm... Śpiew.
-Tylko że ja śpiewam pięknie a on...-odparła
-Najpiękniej!-przerwałem jej
*Kochacie się?
-Bardzo.-odparłem przytulając ją
-Daj buzi.-powiedziałem zbliżając się do niej
-Nie. Charlie nie. Idź. Nie.-odparła po czym musnąłem delikatnie jej policzek.
*Opiszcie siebie nawzajem w 3 słowach.
-Zazdrosny, Opiekuńczy i Zbyt Wysoki-odparła
-Śliczna, Obrażalska i Opiekuńcza-powiedziałem
-Teraz czas na wyzwania.
*Zróbcie 15 pompek.
Chloe zrobiła z wielkim trudem a mnie to troszkę lepiej poszło.
*Zaśpiewajcie coś.
-Co śpiewamy?-zapytała
-Zedd - Beautiful Now ft. Jon Bellion. Może być?
-Ale akustycznie.
-No dobra.
Zaśpiewaliśmy. Wszyscy na chacie byli pod wrażeniem barwą głosu Chloe.
*Pocałujcie się.
Hahaha! Bambinos są bardzo ciekawskie. Spojrzałem na Chloe. Jej wzrok mówił że się zgadza.
Nie chcę aby Bambino wchodziły w moje prywatne życie. Wziąłem jakąś książkę i zakryłem nią kamerkę w laptopie. Wykonaliśmy wyzwanie i zakończyliśmy spotkanie. 

piątek, 19 lutego 2016

Rozdział XXII

~Chloe~
Chwilę później byliśmy już pod... schroniskiem. Zaraz chyba ucieknę. Nienawidzę słuchać i patrzeć na zło które przytrafia się zwierzętom. Ale mi świetna wycieczka.
-Coś się stało?-zapytał Charls
-Wiesz... Nie lubię patrzeć na biedne zwierzęta.
-Będzie dobrze.-odparł przytulając mnie. Weszliśmy na działkę. Było tam dużo szczekających psów i kilka matek z dziećmi. Byłam bardzo przerażona. Poszliśmy zanieść karmę do specjalnego pomieszczenia. Na każdym kroku bardziej chciało mi się płakać. Mieliśmy zabrać na spacer kilka psów. Ja wzięłam Perełkę. Jest to średni kundelek. Od razu się w niej zakochałam. Ma takie duże uszka. Awww... 
-Charlie...-powiedziałam
-Taak?-zapytał słodko przeciągając ''aaa''
-Ja ją biorę.-odparłam pewna swego wyboru
-Co?!-krzyknął zaskoczony
-Idzie ze mną do domu.-powtórzyłam
-AHA.-powiedział
Zadzwoniłam zawiadomić brata. Nie miał on żadnych przeciwwskazań. Mieliśmy kiedyś pieska niestety już go niema... Był  to york. Nazywał się Nugat. Został z tamtą rodziną w Polsce. Po naszym wyjeździe zdechł... Wzięliśmy Perełkę na spacer. Jest ona agresywna, to trzeba przyznać. Kiedy widzi psa dosłownie rzuca się na niego. Chwilę później załatwiliśmy już parę formalności i zabraliśmy ją do domu. Wpuściliśmy ją do auta a ona wpadła do przodu i rozsiadła się na fotelu. 
-Pieszczochu! Wracaj do tyłu. Teraz!-powiedziałam i złapałam ją za obrożę. Chwilę później była już na swoim miejscu. Ja wróciłam już do Charlsa. Był trochę smutny
-Ej...
-Co jeśli będziesz spędzać więcej czasu z psem?-leże na ziemi i nie wstaję. Hahaha!
-Głuptasie! Będę spędzać z wami czas równo! Wiadomo że Perełka to będzie moja siostra i będzie ze mną spać i mieszkać ale...-nie dokończyłam bo jasnowłosy mi przerwał
-Ona zajmie moje miejsce?! Kiedy będę u ciebie nocował to będę spał na ziemi?-powiedział robiąc minę słodkiego pieska
-Nie! Charlie wiedziałam że jesteś mało inteligentny ale żeby aż tak...-odparłam śmiejąc się
-Nie będziesz mieć ze mną łatwo.-odparł dając mi całusa w  policzek.
Chwilę później byliśmy już w domu Charliego. Chcieliśmy poznać Troya* z Perełką.
-Może też zostaną parą?-zapytałam patrząc na moje zwierzątko
-Może...-odparł, czy on dalej jest na nią obrażony (nią czyli psa)
Po chwili Charlie przyszedł już ze swoim kolegom na rękach. Perła jak go zobaczyła przez chwilę chciała się wściec. Ale później było już oki. Psiaki się zaprzyjaźniły. Stwierdziliśmy z Charliem że pójdziemy na spacer. Zapięłam znowu moją na smycz a Charls po prostu wyszedł ze smyczą w ręku. Pieski szły obok siebie tak samo jak my. Awww... Szkoda że nikt nam nie zrobił zdjęcia, byłaby pamiątka. Po chwili zobaczyliśmy Gang Bambino lecące właśnie do nas.
-Masz. Ja rozdam parę autografów i wrócę do ciebie okey?-zapytał wręczając mi smycz
-Oki, ale co ja mam tu do gadania?-zapytałam szukając Troya
-No dużo. Dobra 15 minut i wracam.-odparł machając tylko ręką na pożegnanie. Kiedy znalazłam Troya od razu zapięłam go na smycz. On trzyma się tylko Charliego więc od razu by z nim pobiegł. Pieski zaczęły się razem bawić. W pewnej chwili przerwała mi w przyglądaniu się pewna dziewczyna.
-Ładne pieski. Takie jak wy-zakochane. Widać to od pierwszego zerknięcia na was i na nich-powiedziała pokazując na psy
-Czemu tak sądzisz?-zapytałam
-Charlie ciągle zerka gdzie jesteś. Patrzy chwilę na ciebie aż jakaś fanka mu przerwie.-odparła uśmiechając się
-Fajnie że tak myślisz.-odparłam, miała takie śliczne usta. 
-Muszę iść! Jesteś fajna, nie pozwól aby ktoś ci mówił coś innego
-Dzięki za szczere słówko! Cześć!-powiedziałam przybijając jej piątkę.

czwartek, 18 lutego 2016

Rozdział XXI

~Kate~
Po szkole nudziło mi się. Stwierdziłam że zajrzę do mojego starego pamiętnika z przed 2 lat.
Wspomnienia wróciły. Na ostatniej stronie była koperta ze zdjęciami. Otworzyłam ją.
Było tam pełno zdjęć z tańca. Chodziłam na jazz. Niestety musiałam przestać gdy się przeprowadzaliśmy. Szło mi wtedy świetnie. Byłam najlepsza z naszej grupy. Kiedy tańczyłam o wszystkim zapominałam. Byłam tylko ja i muzyka.


Schowałam zdjęcia i przebrałam się w mój stary strój. Wzięłam płytę i poszłam do salonu do lustra.


Włożyłam płytę do wieży i po rozgrzewce zaczęłam tańczyć. Było cudownie. Nie tak jak na sali, ale dalej świetnie. Zapomniałam o wszystkim. Słyszałam tylko bicie mojego serca i muzykę. Patrzyłam się prosto w lustro. Po skończonej piosence zobaczyłam... Leo. Ughh... Jeszcze tego mi tu brakowało. Teraz się zacznie: To ty tańczysz?, Świetnie, Wow! Czemu z tym skończyłaś?

-Wow.-wiedziałam że tak powie!
-Coś nie tak?-zapytałam
-Tańczysz yyy....
-Jazz. 
-No właśnie! Czemu o tym nie wiedziałem?
-Bo z tym skończyłam przed przeprowadzką. A tak w ogóle...Co ty tu robisz?! Miałam być tu sama...
-Nudziło mi się to przyszedłem. Wysłałem SMS'a. Zatańczymy?-zapytał ściągając koszulkę i stojąc obok mnie
-Hahaha! Oczywiście. -powiedziałam włączając wolną muzykę, Leo starał się robić to samo co ja. Nie wychodziło mu to.
-Jak ty to robisz? Że tak wyginasz nogę? To mnie boli...
-Trzeba się tego nauczyć idioto.
-Jak mnie nazwałaś? Pożałujesz!-wrzasnął biorąc mnie na ręce i kręcąc się.
-No nie ważysz najmniej...
-To mięśnie i nic więcej! Masz problem?-zapytałam śmiejąc się
-Mam.-odparł całując mnie
-Chyba już nie masz. Nie brzydzisz się mnie trzymać na rękach? Jestem spocona...-powiedziałam uśmiechnięta
-Po tym fakcie już tak.-powiedział odkładając mnie na dywan. Siedzieliśmy na nim i rozmawialiśmy. O wszystkim.  Nagle Leo zapytał:
-Mogę dodać film jak tańczysz na nasz Fanpage?-nie wiedziałam co odpowiedzieć, pamiętaj jesteś silna.
-Pewnie!-powiedziałam uśmiechając się, sztucznie.

~Chloe~
Po szkole Charlie zaproponował wycieczkę. Zgodziłam się. Podeszliśmy na parking pod jego auto.
-Twoje?-zapytałam zaciekawiona
-Jeszcze trochę i będzie moje-powiedział dumnie patrząc na swój samochód
Charlie prowadzi... No, w miarę dobrze. Nie jest najlepiej, ale w miarę. Podjechaliśmy pod mój dom. Poszłam się przebrać bo w tym swetrze było mi stanowczo za gorąco. Zauważyłam Leo i Kate na dywanie przywitałam się i poszłam na górę. Odłożyłam plecak i zeszłam.


Charlie siedział na Facebooku.
-Twoja siostra świetnie tańczy..
-Co?
-No fajnie tańczy. To jazz prawda?
-Jezu, co on znowu odpalił?
-Spokojnie, Leo się jej zapytał... Nie ma hejtów.-poprzedził pytanie
-Oki. Dobra... Jedziemy?-zapytałam
-Oczywiście, tylko zapnij pasy.-odparł. 
Jechaliśmy jakieś pół godziny. Troszku mi się nudziło więc weszłam na Facebooka. Były tam same dobre komentarze.
Wow! Ma dziewczyna talent. Gratuluję takiego skarbu Leo
I tą dziewczynę hejtowali? Nie wierzę jest taka pewna siebie!
To trochę trudna sztuka... Ale bardzo piękna.
Czyli jest oki. Chwilę później byliśmy już pod...