środa, 2 marca 2016

Rozdział XXXVII

~Kate~
Poszliśmy z Leo do restauracji. Modliłam się aby nie było w niem moich wrogów i Daniela. Weszliśmy i zobaczyłam ich...
-Może pójdziemy do innej?
-A dlaczego?
-Bo... Oni tam są... Mogą mi coś zrobić, martwię się.
-Okey...-odpowiedział Leo. Na moje szczęście następna była kilka ulic dalej.
-To co zamawiamy?
-Pierogi z serem, ruskie, z truskawkami, barszcz, rosół, grzybową.
-Nic mi to nie mówi ale fajnie brzmi.
Złożyłam już zamówienie i po kilku minutach zupy były już na stole. Leosiowi najbardziej posmakował barszcz. Nauczył się mówić ''dobra zupa''.
Później zjedliśmy pierogi. Też były dobre. Według nas najlepsze z truskawkami.
Chciałam zapłacić za obiad ale on nie chciał abym ja płaciła.
-Nawet nie masz polskich...
-Coś się znajdzie... Zapytaj czy można płacić kartą.  Powiedziałam do kelnerki że ja zapłacę i wręczyłam jej pieniądze. On nic z tego nie rozumiał.
-Ale to ja miałem zapłacić.
-Coś ci nie wyszło... Wracamy?
-Ale najpierw spacer. Pokażesz mi miasto...
-No dobrze... Tylko godzinkę.
-Godzinkę.-odpowiedział. Pokazałam mu rynek i inne ciekawe miejsca. Wracając pod hotel zauważyłam że ktoś za nami ciągle idzie. Powiedziałam o tym Leosiowi. Stwierdził że pobiegniemy i zerknie czy ktoś za nami biegnie. Obróciliśmy się i nikogo tam nie było. Ten ktoś czyli Daniel stał przed nami.
-Nowy chłopak?-zapytał mnie
-Odwal się!-wrzasnęłam a on złapał mnie za ramię. Leo się postawił. Zaraz doszło by do bójki ale szli akurat jacyś dorośli mężczyźni. Odepchnęli Daniela. My pobiegliśmy w głąb hotelu.
Pocałował mnie i poszliśmy do pokoju.

~Chloe~
Nie miałam planu na dzisiejszy dzień... Zerknęłam do pokoju brata co robi Charls. Nie było go tam. Nagle poczułam jego oddech na moim karku. Chciał mnie musnąć ale powstrzymał się.
-Co tu robisz?-zapytał
-Nudziło mi się...-odparłam
-Aha...-powiedział wchodząc do ''jego'' pokoju. -Wejdziesz czy dalej jesteśmy wrogami?
-Chciałabym... Niestety dalej wrogowie...
-Nie walcz z sobą... Obiecuję...
-Dużo się takich nasłuchałam Charlie... Nie umiem...
-Poczekam... Będę czekać do końca.-powiedział. Poszłam na górny korytarz. Wyciągnęłam telefon i słuchawki. Usiadłam przy ścianie i oparłam o nią głowę. Słuchałam smutnej muzyki. Charlie zrobił to samo.  Nie zauważyłam kiedy go przytulałam. Kiedy się opamiętałam puściłam go.
-Przepraszam ja...
-To była chwila nieuwagi... Zdarza się.
-Idę do siebie... Jesteśmy dalej wrogami!
-Chyba ty!-powiedział Charlie. Szczerze powiedziawszy było mi nudno... Nie miałam co robić więc poszłam do Charliego.
-Nudzi mi się...
-To może Jenga?
-Oki. Dalej wrogowie. To tylko mała przerwa.
-Dobra, dobra...-weszłam do swojego pokoju gdzie on już czekał. Układaliśmy klocki. Nagle on złapał mnie za rękę. Od razu ją wyciągnęłam.
-Przepraszam ja...
-Chwila nieuwagi. Zdarza się. Nie rób tak więcej Blon... Charlie.-nie usłyszałam odpowiedzi. Zaczęliśmy grać. Wygrał on.
-Brawo...-odparłam
-Nie przejmuj się...-powiedział unosząc mój podbródek i zbliżając się do moich ust.
-Przepraszam... Trudno jest się powstrzymywać.
-Mało mnie to obchodzi. Wyjdź.
-Ale o co ci...
-Jesteśmy dalej wrogami! Nienawidzę cię dalej za to co zrobiłeś!

1 komentarz: