Zrobiłem jak kazała... Wróciłem do fanek. Wszystkie otrzymały powiadomienie na telefon.
-Charlie! O co chodzi?!
-Naprawdę? Jesteś wolny!
-Trzymaj się jakoś! I tak jakaś zaraz cię wyrwie..
-Stop. To tylko chwilowe... Jeśli chcecie abym był szczęśliwy to pomóżcie mi odzyskać Chloe.
-No dobra. Biegnij za nią!
-Dzięki. Leo nocka?
-Pewnie!-odpowiedział i pobiegłem za dziewczyną. Dogoniłem ją po kilku minutach. Siedziała na krawężniku.
-Przepraszam...
-Nie umiesz nic innego powiedzieć!? Tylko na każdym kroku słyszę przepraszam i przepraszam.-
-Wybacz mi...-powiedziałem śmiejąc się
-Jesteś naprawdę głupi. Nikogo takiego nie widziałam.
-Nie chciałem zawiadamiać Bambinos bo wiesz jakie one są... Będą cię nachodzić i wypytywać...
-Trzeba było się mnie najpierw spytać.
-No wiem... Wynagrodzę ci to... Pizza może być?
-Jadłam już dzisiaj...
-Może basen?
-No...
-Chodź idziemy! Zahaczymy tylko o jakiś sklep bo nie mam stroju.
-Ja też nie. W tym jest problem...
-Kupimy ci jakiś...
-Nie chcę się prosić i...
-Ale to będzie prezent! Chodź idziemy!-powiedziałem i wziąłem ją za rękę.
Trafiliśmy do naszego centrum handlowego. Poszliśmy do jakiegoś sklepu na dział damski.
Wybrałem jej strój. Był piękny i pokazywał jej atuty. Przymierzyła go.
-Musiałeś?
-Musiałem. Przytulas?-rozłożyłem ręce. Ona wpadła do nich i się przytulała.
-Mmmm...-odparłem
-Nie przyzwyczajaj się za bardzo.-powiedziała puszczając mnie.
-Naprawdę cię kocham.-nie usłyszałem odpowiedzi bo poszła na jakąś zjeżdżalnie. Pobiegłem za nią. Była to wielka zjeżdżalnie z pontonami. 2-osobowymi. Ona usiadła z przodu. Zaczęliśmy zjeżdżać. Bałem się bardziej od niej. Jakiś czas później poszliśmy do auta. Ona przedlądała się w lusterku a ja objąłem ją od tyłu.
-I jak tam?-zapytałem
-Bardzo dobrze... Umówiłam się dzisiaj możemy już jechać?-zapytała. Momentalnie ją puściłem
-Jeszcze raz... Ty się umówiłaś?
-Tak. Możemy już jechać?
-Czyli między nami wszystko skończone?-zapytałem zdenerwowany
-Jedziesz czy mam iść na nogach?!-zmieniła temat
-Jadę.-powiedziałem
Podjechałem pod jej dom. Byłem trochę smutny. Trochę bardzo smutny. Stanąłem na poboczu.
-Naprawdę z nami koniec?-zapytałem nie patrząc na nią.
-Po pierwsze to nic między nami nie było. Po drugie nie chcę kończyć naszej znajomości.
-Dlaczego się umówiłaś?
-Bo chciałam porozmawiać z koleżanką na Skypie? Najpierw się upewnij a nie rób mi takich wyrzutów Blondyn.
-Naprawdę?! Myślałem że...
-To nie myśl. Idę paa!-kiedy wychodziła złapałem ją za nadgarstek.
-Tak?-zapytała
-A buzi?-odparłem
-Niestety. Pozostało ci tylko pożegnanie słowne
-A przytulas?
-No niech ci będzie.-odparła i mnie przytuliła. Powrót do dawnych czasów... Uwielbiam ją przytulać.
Chciała wyjść ale ja jej nie puściłem.
-Ej! Muszę iść Charlie!
-A ja mogę iść z tobą? Tylko na chwilkę...
-Przydałby się ktoś do pozmywania naczyń...-powiedziała i wyszła. Ja za nią. Popędziła prędko do swojego pokoju. Włączyła laptopa. Zaczęła rozmawiać z jakąś dziewczyną po Polsku. Nic z tego nie rozumiałem. Położyłem się obok niej i się w nią wtuliłem. Ona zawiesiła rozmowę.
-Nie wygłupiaj się... Nie jesteśmy razem pamiętasz?
-Mam słabą pamięć... Przepraszam.-odparłem puszczając ją.
-Oki. Rób co chcesz tylko zachowuj się jak mój kolega.-powiedziała. KOLEGA. Kiedyś byłem jej księciem a teraz jestem tylko kolegom. Muszę to odkręcić... Już wiem! Jutro rano go spełnię...
~Leondre~
Byliśmy jeszcze trochę z Bambinos... Później poszliśmy na lody do parku.
-Jakiego chcesz?-zapytałem
-No ja nie mogę... Wiesz dieta te sprawy...
-Ale ty masz same mięśnie!-wrzasnął. Ludzie patrzeli się na niego jak na downa.
-Ale chyba będę tańczyć tak? No ale mała gałka lodów jagodowych mi nie zaszkodzi...
-Zuch dziewczyna!-powiedziałem i złożyłem zamówienie. Poszliśmy kawałek jedząc lody i zatrzymaliśmy się na ławce. Rozmawialiśmy lecz przerwał nam błysk flesza. Ughh... Jak zawsze.
Podszedłem do fotografa.
-Czego pan ode mnie chce?
-Czy to prawda że Charlie zerwał z Chloe?
-Proszę nauczyć się najpierw czytać. DO WIDZENIA.-powiedziałem i podszedłem do Księżniczki.
Wziąłem ją na barana i szedłem pod scenę. Dzisiaj grają. Akurat jak przyszliśmy zaczęła się jakaś wolna piosenka. Postawiłem i przytuliłem Kate. Staliśmy tak chwilę.
-Kocham cię Leoś...-odparła. Przerwałem tą chwilę pocałunkiem. Namiętnym pocałunkiem. Później poszliśmy do mnie. Prowadziłem ją za rękę do ogrodu. Wyciągnąłem koc i usiedliśmy na nim. Nie trwało to długo bo Mała zauważyła trampolinę. Pobiegła jak poparzona i wskoczyła na nią. Zaczęła skakać i śmiać się. Pobiegłem do niej i zrobiłem to samo. Nagle ona upadła trzymając się za kostkę.
-Leo!! Kostka!! Ał!!
-Nic ci nie jest?
-Nie! Strasznie boli!!
-Przyniosę lód a ty oddychaj bo nie chcę cię reanimować.
-Bardzo śmiesznie głupku!-wrzasnęła a ja popędziłem do zamrażalki. Dzięki Mamie że zawsze mamy lód w lodówce. Wziąłem 2 kostki i jakąś szmatkę. Wróciłem do niej i przyłożyłem lód do kostki. Przykryłem wszystko szmatką i czekałem chwilę.
-Już?-zapytałem
-No... Już mniej boli. Wiesz ja może wrócę do domu...
-Nie ma mowy! Moja mama cię powiezie! Będzie za 2 godziny.
-No niech ci będzie...-powiedziała. Przeniosłem ją na sofę w salonie i włączyłem telewizję.
Little Einsteins! Moja ulubiona! Zacząłem śpiewać piosenkę. Usiadłem obok niej i gapiłem się na telewizor. Godzinę później moja mama odwiozła Kate do jej domu.
Czekam na nexta <3 a co do roździału to jest genialny! A i.. Oni muszą być razem! Zrób coś.. xoxo <3
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na next skarbie ❤ (mina jasia-mina pedofila) XD
OdpowiedzUsuń